poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział dziesiąty

    To musi być żart! To naprawdę musi być żart! Takie myśli chodziły po głowie Dracona, gdy wrócił w poniedziałek do pracy i nie chciały go opuścić przez dwa kolejne dni.
    Środa zapowiadała się nie za ciekawie, zważając na to, że Astoria dawała mu do zrozumienia, iż dopóki, dopóty mężczyzna nie nawiąże pierwszy jakiejkolwiek rozmowy – ona nawet nie uraczy go swoim spojrzeniem. Denerwowało go to, ponieważ ledwo co wrócił w niedzielę z zakupów, na które pierwszy raz w życiu miał ochotę, kobieta zepsuła jego świąteczny zapał w mgnieniu oka.
    Wszedł do Sali pana Harborne. Staruszek wlepiał zmęczone spojrzenie w małe okno, odsłaniające widok na szare chmury.
-Dzień dobry. –blondyn przywitał go, siadając na krześle po prawej stronie łóżka pacjenta.
-Dzień dobry, Draco. –głos pana Harborne był zachrypnięty i niezwykle cichy.
-Mam złą wiadomość. –staruszek delikatnie się uśmiechnął. –Był pan torturowany Cruciatusem, prawda? –kiwnął głową. –I to wiele razy, gdy chciał pan ratować żonę. -zajrzał szybko do notatek, by sprawdzić, czy dobrze wszystko zapamiętał. -Nie chcę rozprawiać na temat tego zdarzenia, więc przejdę do setna sprawy. –Draco podrapał się niespokojnie po karku. Nie miał siły i chęci mówić panu Harborne, że zostały mu co najwyżej dwa miesiące życia. –Nie wierzę, że to powiem, ale… szukaliśmy głównej przyczyny pańskiej choroby od ponad pół roku i zawiedliśmy pańską nadzieję. Głównie to ja pana zawiodłem. –starzec nadal się lekko uśmiechał, dziwiąc tym Dracona, który nie widział żadnego powodu do radości.
-Nigdy mi nie mówiłeś, że mnie wyleczysz. –wychrypiał. –Jesteś naprawdę dobrym magomedykiem, Draconie i sam dobrze wiesz, że niektórych chorób nawet czary nie dadzą rady wyleczyć.
-Pański przypadek miałem zamiar wyleczyć za wszelką cenę i jeszcze bardziej się do tego przyłożę. –twardy głos Dracona jeszcze bardziej powiększył uśmiech staruszka. –Niestety mam na to tylko niecałe dwa miesiące, ale uda mi się. –wstał, ale ręka pana Harborne mu przeszkodziła.
-Wiem, że moje szanse są nikłe, chłopcze. Nie dawaj sobie nadziei, ponieważ to tylko przysporzy ci niepotrzebnych problemów.
-Proszę się nie martwić. Dam sobię radę. –odpowiedział, starając się zabrzmieć pewnie, dodając uśmiech, który raczej wyglądał, jak grymas. Pan Harborne odprowadził go wzrokiem, po czym znowu zwrócił swój wzrok na okno. Nie winił Dracona za to, że  tak nie wiele czasu mu zostało.
-Niedługo się spotkamy. –wyszeptał, widząc przed sobą sylwetkę Annie – jego zmarłej żony.
    Draco usiadł na fotelu, znajdującym się w kącie jego gabinetu. Poluzował szybko krawat, starając się uporządkować myśli. Miał tyle do zrobienia: ślub z Astorią – najgorsze z najgorszych, pomoc w rozsławieniu klubu dla czarodziejów, który ma zamiar otworzyć Theo, znalezienie lekarstwa lub zaklęcia umożliwiającemu zniszczenie uroku rzuconego na pana Harborne, zorganizowanie świąt Bożego Narodzenia, ponieważ chciał, by te były inne, co się łączy z poznawaniem Andrew. Chłopiec wzbudził w nim ojcostwo, tylko czy to nie za wcześnie...? Czy to nie powinno być stopniowe, tak, jak zakochiwanie się? Chociaż… wpadnięcie na osobę, która jest twoją drugą połówką może być nagła. Czy nie było tak w stosunku z Hermioną, do której zaczął żywić głębokie uczucia na ostatnim roku w Hogwarcie? W takim razie, ojcostwo może się ujawnić tak szybko i nagle, jak miłość… A co do miłości – trzeba wziąć wreszcie sprawy w swoje ręce. Astoria Greengrass nie może zostać panią Malfoy.
    Draco szybko wstał z fotela i zdejmując szatę uzdrowiciela - przywołał do siebie płaszcz.

    Biuro panny Granger lśniło czystością, oprócz zawalonego papierami biurka. Sama wcześniej wymieniona kobieta nie miała siły na nic, chyba że mogłaby spać cały dzień.
-Jeszcze minuta pomiędzy tymi ludźmi, a przeklnę ich wszystkim jakimś paskudnym zaklęciem. –szeptała, pisząc kolejny raport i raz po raz przełykając zimną kawę. –Co za ohydztwo. –opróżniła zawartość kubka jednym ruchem różdżki, po czym ułożyła głowę na blacie biurka.
-Nie wierzę, że sama Hermiona Granger ma dosyć pisania prac pisemnych. –drzwi do pomieszczenia zamykał Blaise Zabini, uśmiechając się, jak na niego przystało – kpiąco.
-Jak się tutaj dostałeś? Specjalnie zaryglowałam wejście. –wyprostowała się, zdziwiona obecnością czarnoskórego mężczyzny.
-Alohomora to przydatne zaklęcie. –mrugnął do niej, podstawiając sobie krzesło. –Mam sprawę. –Hermiona podniosła lewą brew.
-Czy to coś związanego z Draconem? –Blaise lekko się uśmiechnął, dając jej do zrozumienia, że właśnie o tego osobnika mu chodziło.
-Jeszcze mam pytanie, które kazał mi przekazać Theodor.
-Czy to coś ważnego, bo naprawdę jedyną rzeczą jaką pragnę teraz zrobić, to pójście do domu spać. –odłożyła pisany przed chwilą raport na stertę innych pergaminów.
-Dostałaś zaproszenie na ślub Draco? –oczy Hermiony przybrały kształt dwóch orbit. Zawsze wiedziała, że Blaise Zabini potrafi „walnąć” prosto z mostu, ale tego się nie spodziewała. Przegryzła delikatnie wargę, mając nadzieję, że to okropne uczucie w żołądku, jak szybko się pojawiło, tak szybko zniknie.
-Dostałam. –mruknęła, nie spuszczając wzroku z Blaise’a.
-To dobrze, bo wraz z Theo chciałbym, żebyś się na nie wybrała. –te słowa wbiły ją dosłownie w oparcie krzesła, na którym siedziała.
-Ty to masz tupet, Zabini. –warknęła, a jej twarz przybrała wyraz oburzenia.
-Nie pochlebiaj. –jego uśmiech się poszerzył, doprowadzając brunetkę do furii. –Możesz nam tym pomóc.
-Nie mam powodu, by wam w czymkolwiek pomagać.
-Słuchaj. –pochylił się w jej stronę. –Dzięki  tobie nie dojdzie do ślubu Draco i Astorii. –zaczął wyliczać na palcach. –Ja i Theo będziemy szczęśliwy szczęściem naszego przyjaciela. Andrew będzie mógł jeszcze bliżej poznać swojego ojca. A ty moja droga, będziesz mogła znowu o niego zawalczyć. –zanim wszystkie te słowa dotarły do umysłu brunetki, Blaise – pewny swojego planu, zauważył czerwoną plamę, pojawiającą się bardzo szybko na policzkach Hermiony.
-Odszczekaj to ostatnie, Zabini! –ponowiła warknięcie, gdy uzmysłowiła sobie sens ostatniego zdania Blaise’a. –Nie mam pojęcia, dlaczego ubzdurałeś sobie, że chcę znowu być z Draco! Nie mam pojęcia jakim prawem masz czelność prosić mnie o uczestnictwo w ślubie chłopaka, który mnie zostawił, uprzednio mnie zapładniając! Nie mam pojęcia, dlaczego chcecie sabotować wesele własnego przyjaciela! I nie mam pojęcia, dlaczego nadal tutaj jesteś! –wstała gwałtownie, powstrzymując najsilniej, jak mogła, łzy gnieżdżące się w jej powiekach. Z twarzy Blaise’a zniknął uśmiech. Zmarszczył brwi i również wstał, ale spokojniej, niż Hermiona. Podszedł do niej i nie zwracając uwagi na buntowniczą postawę ciała brunetki, przytulił ją. Kobieta zaczęła się opierać, odpychając go na tyle silnie, na ile w tej chwili mogła. Ten jednak nie dał się odtrącić. Po niecałej minucie Hermina poddała się i dała się pogłaskać po plecach. –Po prostu nie mam na nic siły. –wyszeptała, pozwalając łzom spłynąć na ramię Blaise’a.
-Dlatego chcemy ci pomóc. –odpowiedział jej, jeszcze bardziej determinując się, by wybić Malfoyom ślub z panną Greengrass na zawsze.
-Daj mi to przemyśleć. –dodała, czując się niekomfortowo w tak bliskim uścisku z Blaise’m Zabinim.
-Jeżeli nie będziesz miała nic przeciwko, spotkajmy się w piątek. Theodor też tam będzie, przekaże ci to co miałem ci powiedzieć. –Hermiona przytaknęła skinieniem głowy. Po tym Blaise wyszedł z jej biura, udając się w wyznaczonym kierunku – dworzec Malfoy Manor.

    Blaise bez skrupułów wszedł do posiadłości i już przy progu usłyszał kłótnię Malfoya Juniora i jego narzeczonej. Czyżby Draco czytał w moich myślach? Czarnoskóry uśmiechnął się z satysfakcją i pewnym siebie krokiem ruszył do miejsca, z którego wydobywał się piękny odgłos sprzeczki.
 -Nie mam zamiaru dłużej znosić twoich fochów! –krzyknął Draco, widząc naburmuszona minę Astorii. –Naprawdę nie masz nic innego do roboty, jak użalanie się nad sobą?! Nigdy nie miałaś prawdziwych problemów!
-Skąd wiesz, że nigdy nie byłam czymś obarczona?! –wstała, stanąwszy zaledwie kilka centymetrów od blondyna. –Myślisz, że nie widzę, że od ponad roku omijasz mnie szerokim łukiem?! Że nie chcesz tego ślubu, i że Blaise i Theodor chcą ci pomóc w pozbyciu się mnie?! Nie jestem głupia, Draco! –mężczyzna nadal stał, wściekły na Astorię, ale poczuł się niemal głupio. Nie sądził, że jego narzeczona domyśli się jego planów w tak szybkim tempie. Nie była idiotką, ale widząc, jak całymi dniami organizuje najmniejsze detale ich ślubu – sądził, że nie przejmuje się docinkami jego przyjaciół.
-To dlaczego nie powiesz swojej rodzinie, że nie chcesz się ze mną żenić?! Czy to nie byłoby łatwe? –oczy Astorii zapełniły się łzami, a twarz nabrała różowych kolorów.
-A więc o to ci chodzi? Starasz się mnie pozbyć, bo w twoim życiu znowu pojawiła się Hermiona Granger? W dodatku z waszym synem? –zaśmiała się boleśnie. –Bo uwierzę, że chciałbyś to zrobić dla mnie! Nie sądzę byś nawet chciał coś takiego powiedzieć. –otarła łzę i zadarła głowę, by spojrzeć narzeczonemu w oczy. –Zawarłeś umowę z moją rodziną. –wbiła mu palec w klatkę piersiową. –Ja nadal cię kocham i sprawię, że poczujesz do mnie to samo! –ominęła go i po chwili Draco mógł usłyszeć odgłos trzasku drzwi wyjściowych.
-Czy to nie zabrzmiało ci, jak groźba, Smoku? –zapytał Blaise, wychodząc z drugiej strony salonu.
-Tak, jakby chciała wlać mi do Ognistej eliksir miłosny. –usiadł na fotelu, nalewając sobie wcześniej wymienionego trunku.
-Zastanawiałeś się, jak możesz złamać ten śmieszny pakt z Greengrass’ami? –Blaise zajął miejsce na przeciwko przyjaciela.
-Nie jest śmieszny. –blondyn mruknął, wypijając jednym duszkiem zawartość szklanki.
-Ciesz się, że to nie wieczysta przysięga.
-Równie niewykonalne do złamania…
-Słuchaj, wyjedźmy gdzieś na Święta.  Już od kilku dni taki pomysł chodzi mi po głowie. –Blaise od jakiegoś czasu miewał nawał pomysłów odnośnie odnowienia kontaktów Hermiony i Dracona, pomagając tym samym zbliżeniu się blondyna z jego jedynym synem.
-Gdzie? Matka i ojciec będą chcieli bym został i spędził te dni razem z Astorią i jej rodzinką. –zironizował. Miał jednak nadzieję na taki wyjazd. Odskocznia od tej nudnej rutyny.
-W góry. Najlepiej w Alpy. –zadowolony ze swojej pomysłowości, nalał sobie Ognistej Whiskey i tak, jak jego przyjaciel – wypił ją jednym haustem.
-Załatw to, a będę cię wielbił jeszcze bardziej, niż dotychczas. –Draco uśmiechnął się niemrawo i podniósł szklankę z trunkiem w geście toastu.

    Harry wszedł po cichu do domu, widząc już przez okno postać swojej dziewczyny. Ginny opierała głowę o lewą rękę, w prawej dłoni trzymając kubek z -najprawdopodobniej -kawą. Miał wyżuty sumienia, że zostawiał ją sama w domu, wyruszając na patrole, trwające do późna w nocy lub na tygodniowe wyprawy. Przytulił się do jej pleców, sprawiając, że kubek z kawą wypadł z rąk rudowłosej i przeturlał się na koniec stołu, opróżniając swoje wnętrze.
-Nie strasz mnie! –warknęła, by po chwili mocno przytulić zielonookiego. –Patrz. –wskazała na ślady fusów. –Będziesz musiał to posprzątać. –Harry pocałował piegowaty nos Ginny i szybkim ruchem różdżki wyczyścił stół. Włożył kubek do zmywarki i spojrzał przepraszającym wzrokiem na Ginny.
-Nie chcę, byś czuła się odtrącona. –znowu ją przytulił.
-Bez ciebie jest tak pusto. Nie chcę, by nasza przyszłość tak wyglądała. –spojrzała w te dobre oczy mężczyzny, nie mogąc wydusić z siebie nic obraźliwego. –Chcę mieć pewność, że nasze dzieci będą widywały swojego tatę codziennie. Nie chcę spać w łóżku, którego druga połowa jest idealnie zaścielona. –Harry jeszcze mocniej objął kobietę swojego życia, zamykając oczy.
-Postaram się. Postaram się najmocniej, jak umiem, byś nie czuła się samotna. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. –zakończył, delikatnie całując jej usta.
    Dwie godziny później w Dolinie Godryka pojawiła się Hermiona wraz z Andrew. Para z wielka chęcią przyjęła ich pod swój dach.
-Myślałaś już o tym wyjeździe do Nory? –zapytała Ginny, gdy obydwie dostały od Harry’ego po herbacie.
-Przykro mi, ale nie pojadę. Wolę spędzić ten czas z moim największym skarbem. –spojrzała na Andrew, który siedział na kolanach Harry’ego.
-To wyjedź w jakieś ciekawe miejsce. –zaproponowała, na co Hermiona odpowiedziała cichym westchnięciem.
-To nie jest takie łatwe. Zapewne dostanę wolne, ale, jak mam samej podróżować po krajach Europy? W dodatku z Andrew?
-Coś się wymyśli. –uśmiechnęła się tajemniczo, wpadając na pewien pomysł.

    Następne dwa dni upłynęły Blaise’owi na załatwieniu Draconowi świąt w Alpach, a dokładnie w Szwajcarii, niedaleko szczytu Matterhorn. Jedyną rzeczą, która była najtrudniejsza - było oznajmienie rodziców blondyna, że ich syn wyjeżdża na Święta za granicę.
-Panie Zabini, pani Weasley do pana. –Blaise odwrócił wzrok od papierów dotyczących szwajcarskich gór, dziwiąc się. Zrozumiał, jak zaskoczona musiała być Hermiona, gdy to on niespodziewanie wszedł do jej biura.
-Co tutaj robisz Ginevro? –nie lubił, gdy ktoś mu przeszkadzał.
-Mam sprawę. –zaśmiał się, słysząc tą samą kwestię, którą dwa dni temu powiedział przyjaciółce Ginny. –To nic zabawnego. –warknęła, karcąc się za swoją głupotę, przychodząc do biura Zabiniego.
-To mów, tylko szybko, bo załatwiam ważne sprawy. –przywołał zaklęciem krzesło, na którym usadowiła się rudowłosa kobieta.
-Chcę wysłać Hermionę w ciekawe miejsce na Święta. –Wzrok Blaise'a z powrotem znalazł się na Ginny. Uśmiechnął się szeroko, klaszcząc w ręce.
-Oh, Ginevro! Czy my się przypadkiem nie porozumiewamy telepatycznie? –kobieta spojrzał na niego, jak na idiotę -  co ku jej zdziwieniu – nie zdenerwowało mężczyzny. –Właśnie dokańczałem zbierać informacje na temat Szwajcarii. Wysyłam tam Dracona, więc to wspaniała okazja, by Hermiona też tam się znalazła! –Ginny przez chwilę zastanawiała się nad plusami i minusami tego pomysłu. Czy Hermiona byłaby szczęśliwa, gdyby wysłano ją na Święta razem z Malfoyem? –Andrew też tam powinien być! To zawęzi ich więzi! Tak! Jestem wprost genialny! –znów klasnął w dłonie.
-Nie zapominaj, że gdybym się tutaj nie znalazła, nie pomyślałbyś o tym. –założyła ręce na piersi.
-Pewnie bym wpadł na to podczas spotkania z Hermioną. –brwi Ginny omal nie znalazły się na czubku jej głowy. –Nie dziw się, Weasley. Spotykam się dzisiaj z Hermioną, by z nią porozmawiać, więc możesz też się tam pojawić, by dodać jej otuchy, wyjawić jej mój wspaniały plan i takie tam. –wyszczerzył się, ukazując proste, białe zęby.
-I mój, Zabini. –wstała, poprawiając płaszcz. –O której i gdzie?
-Dwudziesta, moje mieszkanie. –podał jej kartkę z adresem. –Do zobaczenia. –machnął do niej, gdy pospiesznym krokiem udała się do wyjścia. Założył ręce za głowę napawając się swoją pomysłowością i nadprzyrodzoną inteligencją. Tak, to będą wspaniałe Święta.

    Przed drzwiami lokum Zabiniego pojawiła się punkt dwudziesta. Przeczesała palcami swoje brązowe fale i powoli zapukała do drzwi.
-W samą porę! –powitał ją Blaise, wpuszczając do środka. Jak na dżentelmena przystało, odebrał od niej płaszcz i powiesił na wieszaku, stojącym obok wejścia. Weszli razem do salonu, w którym miejsce zagrzały już trzy osoby – Theodor, jej przyjaciółka Ginny oraz… Draco.
-Czy ja o czymś nie wiem? Mieliśmy porozmawiać we trójkę, nie w piątkę. –omiotła wszystkim zdziwionym spojrzeniem.
-Okoliczności, o których chciałbym z tobą porozmawiać wymagają jeszcze tej dwójki. –pokazał dłonią na Ginny i Dracona, którzy w tej chwili poczuli się, jak dodatki do dekoracji. –Usiądź koło Weasley, a ja przyniosę wszystkim po kawie. –uśmiechnął się uprzejmie.
    Draco nie spuszczał wzroku z Hermiony, która z nerwów wyginała sobie palce. Uśmiechnął się lekko, widząc, że nie tylko ona jest zdziwiona i skrępowana tą sytuacją. Co tu się u licha dzieje? Zadał sobie pytanie i czuł, że zaraz uzyska odpowiedź.
-Jesteśmy tu w sprawie dotyczących, tak zwanych świąt Bożego Narodzenia. –podał każdemu gorący napój, stanąwszy przed kominkiem. –Draco. –spojrzał na blondyna, szeroko się uśmiechając. –Dzisiaj w pracy załatwiłem ci pięć dni w Szwajcarii.
-To świetnie. –Draco udał, że jest zachwycony. –A rozmawiałeś z moimi rodzicami na ten temat?
-Brzmisz, jak trzynastolatek, Draco. –czarnoskóry zaśmiał się, a za nim dało się usłyszeć śmiech Theodora. –Nie martw się. –machnął ręką. –Myślą, że jedziesz na ten kurs medyczny do Francji. –Draco wyszczerzył oczy.
-Kompletnie o nim zapomniałem…
-Dobrze, że nam o nim powiedziałeś. –odezwał się Theodor, odkładając kubek z kawą na stolik. –Blaise powiadomił mnie o wszystkim, więc udałem się do domu twoich rodziców i wszystko im wyjaśniłem. Wigilię spędzisz z nimi i Astorią, a na następny dzień będziesz jeździł na nartach na szczycie Matterhorn.
-Na czym? –podniósł lewą brew, sprawiając, że kąciki ust Hermiony lekko drgnęły. Ledwo co się powstrzymała od śmiechu.
-Narty. –powtórzyła po Theodorze. –Bardzo ciekawy sport. –uśmiechnęła się delikatnie, upijając czarnej cieczy. –Co się tak patrzycie? Zawsze chciałam spróbować się nauczyć jeździć. –wzruszyła ramionami.
-Dobrze się składa, bo jedziesz tam razem z Draco i zabierasz ze sobą Andrew. –blondyn zachłysnął się powietrzem, a Hermiona o mało co nie wypluła kawy.
-Żartujecie, tak? –Draco wychrypiał, patrząc po twarzach przyjaciół, szukając cienia kłamstwa. Dopiero, gdy zobaczył poważny wyraz twarzy panny Weasley, zdał sobie sprawę, że to nie jest żaden kawał.
-Nie możemy. –szepnęła Hermiona, wstając z sofy. –Nie możemy. –powtórzyła głośniej, znowu denerwując się tym, że Blaise zakłóca jej spokój. –Ginny, powiedz, że oni kłamią. –rudowłosa również wstała.
-Nie miej nam tego za złe. Chciałaś dać Andrew wspaniałe Święta, prawda? Będzie mógł poznać ojca w najbardziej magicznym czasie. –podeszła do brunetki, która była za bardzo skołowana, by przetworzyć wszelkie informacje. Czuła się, tak jakby znowu znalazła się w św. Mungu i wyznawała Draconowi, że jest ojcem jej dziecka.
-Hermiona ma rację. –odezwał się oszołomiony blondyn. –Nie możemy pojechać tam razem. –wstał, mierząc wszystkim spojrzeniem pełnym niedowierzania.
-Dlaczego? –zapytał Blaise, bojąc się, że Draco zepsuje jego genialny plan.
-Ponieważ…. Nie ważne, dlaczego. Nie możemy i koniec. –warknął. –Spotkamy się jutro u ciebie, tak? –zwrócił się do Hermiony. Brunetka spojrzała na niego wciąż zszokowana.
-Tak… jutro. –wychrypiała i opadła na sofę, z której przed chwilą co wstała.
-Wracam do siebie. –spojrzał na Blaise’a, który miał ochotę rzucić w niego kubkiem, który trzymał w ręku.
-Nie uciekniesz tak łatwo! –Blaise krzyknął za blondynem, który zniknął za zamykającymi się drzwiami.
-Miona, zgódź się. –Ginny nadal próbowała przekonać przyjaciółkę. -Draco to jego rodzina, czy chcesz, czy nie.
    Hermiona spojrzała na każdego z osobna, zastanawiając się, czy dobrze zrobi zgadzając się na świąteczny wyjazd.
-Jutro z nim porozmawiam. –mruknęła, co dało nadzieję Blaise’owi, że jego przyjaciel wreszcie spojrzy prawdzie w oczy. –Chciałeś ze mną porozmawiać? –spojrzała na zmieszanego Theodora.
-Może innym razem. Widzę, że jesteś zmęczona. –posłał jej pokrzepiający uśmiech, który w małym stopniu dodał jej otuchy. Odwzajemniła gest, po czym przytuliła Ginny, która nie była do końca pewna tego wyjazdu, tak samo, jak jej przyjaciółka.

    Kilkanaście minut później Hermiona żegnała się ze swoją mamą, która opiekowała się Andrew. Potem opadła bezwładnie na łóżko, myśląc o kolejnym spotkaniu z Draco. Nie miała pojęcia, że blondyn robił to samo, tylko z jednym małym wyjątkiem. Do jego łóżka nie wgramolił się czteroletni chłopczyk, oczekujący na buziaka na dobranoc. Jego łóżko było puste…

*
Niezły przeskok czasu w ty rozdziale, nie sądzicie? ;) Cóż, gdybym miała opisywać każdy dzień po kolei - zrobiłby się z tego dzienniczek z przepisami na potrawy, czy poradami, jak sobie radzić podczas depresji... Mniejsza z tym! Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Skończyłam go wczoraj wieczorem w przypływie euforii, czytając Wasze komentarze :) Jest jeszcze jeden powód, o którym Wam już piszę!
Otóż, muszę Wam opowiedzieć o wczorajszym wieczorze, który sprawił, że unosiłam się kilka centymetrów nad ziemią! Nie.. niestety nie poznałam brata bliźniaka Toma Feltona lub Darrena Crissa... Ale to jest równie wspaniałe! Weszłam na stronę Stowarzyszenia DHL, by zagłosować na Icammę i jej dramione - "Lubię, gdy jesteś obok", a tu patrzę - Wciąż Cię Kocham jest w nominacjach na bloga miesiąca!!!!!!! ASDFGHJKLKJHLGFDSASDJGHKDKD!!!! *___________*
Nie mam zielonego, jak kolor Slytherinu pojęcia, kto zgłosił mojego bloga, ale jestem tej osobie niezmiernie wdzięczna!!! Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie! Być nominowanym???!! Że co??!! WOW! :) Dopiero co zaczęłam pisać moje własne dramione, a tu taka niespodzianka! 






22 komentarze:

  1. I... zaklepuję miejscówkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział czadowy, ogromnie mi się spodobał ^^
      To już akurat wiesz, ale... :P

      Szkoda mi strasznie tego staruszka. Dwa miesiące życia, no nie za fajna wiadomość... :( Mam nadzieję, że Draco zrobi wszystko co w jego mocy, by pomóc pacjentowi przeżyć :) Trzymam kciuki za to ^^
      Po za tym... ostatnie zdanie staruszka w tym rozdziale... Zakuły w serce! Powaga! Strasznie żal mi się go zrobiło. Mimo że on jakby liczy na ponowne spotkanie z ukochaną, to... zawsze jest jakaś żałość i tyle...

      " A co do miłości – trzeba wziąć wreszcie sprawy w swoje ręce. Astoria Greengrass nie może zostać panią Malfoy."

      No... ten tego... KOCHAM CIĘ ZA TO!
      Na Merlina w końcu Draco wziął się za siebie :D Ah... już niedługo będzie wolnym człowiekiem, jak się cieszę ^^
      Oj tak... Draco pora zakasać rękawy i do roboty! ^^
      Moje życie nabiera sensu... :D

      No i Blaise w Twoim opowiadaniu jest iście szatański, słodki i do tego ogromnie zabawny :D
      Blaise totalnie świeci, "że aż mnie oczy bolą" - tekst mojej byłej nauczycielki od polskiego ( w końcu się nadał do czegoś )
      Uwielbiam go po prostu ^^ W biurze Herm miał niezłe teksty, a jak do niego zagościła Ginny to tym bardziej :D

      "-Oh, Ginevro! Czy my się przypadkiem nie porozumiewamy telepatycznie?"
      Ha ha świetne! :D No po prostu wyobraziłam sobie to i wprost nie mogłam powstrzymać się od śmiechu xD Uwielbiam!

      No i ta kłótnia Astorii i Dracona... Mam nadzieję, że 'wyrzuty sumienia', które jakoś nie mogły wybrać sobie lepszego czasu na wyjście na światło dzienne..., nie pozwolą mu zrezygnować z planów rozstania się z tą dziewczyną... :P
      Trzymam kciuki za niego (2x).

      No i właśnie... Mam nadzieję, że Draco przemyśli tę decyzję wspólnego wyjazdu na wakacje z Herm i Andrew :) Niech się zgodzi w końcu... to tylko raptem pięć dni, no nie? xD W cale nie aż tak dużo ha ha :D
      No i Herm... widzę, że jest pół na pół, a jak zagada do synka, to ten na sto procent się zgodzi :D
      Liczę na to ogromnie :)

      No i ostatni przerywnik mi się również spodobał :) Oboje położyli się w tym samym momencie spać, tylko, ze do Herm przyszedł Andrew, by dostać buziaka :3 Słodkie ^^

      Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim!

      Pozdrawiam!

      ~ Pure - Blood Princess

      Usuń
  2. Należała ci się ta nominacja, Panno Zdolna! :D
    No i wcale nie tak zaraz "zaczynam"... Rozdział 10 już!
    Tak się cieszę z Twojej nominacji, że ojejuuu :*
    Co do rozdziału - nie spodziewałam się, że akcja tak szybko nabierze tempa - super! :D Ciekawe, co się tam będzie podczas ich spotkania działo ^^

    Mam nadzieję, że Draco JAK NAJSZYBCIEJ zerwie z Astorią... Chociaż swoją drogą... Nie doceniłam jej. Domyśliła się, co się świeci :o chyba jednak nie jest AŻ tak głupia, na jaką wygląda :D

    Ten ostatni fragment... Ojejuu, aż smutny... Samotne łóżko Draco.... Mam nadzieję, że już niedługo w tym łóżku sam nie będzie <3

    Buziaki i dużo weny :*
    Lumossy
    im-possible-dramione.blogspot.com

    P.S.
    Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału :C

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu rozdział świetny wspólne święta w szwajcarskich Alpach to jest to tam jest przepięknie i na pewno do czegoś między nimi dojdzie..) Błagam Cię na kolanach Sparuj Ginny z Diabełkiem On jest cudowny idealny dla niej a Potter niech umrze na tej misji albo niech znajdzie sobie inna błagam Cię nie dam Ci spokoju dopóki moje życzenie nie stanie się faktem..) Karola

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak tak Ginny dla Diabła Blaisa Zabiniego a Harry niech spada. Ja też spokoju Ci nie dam do póki ich nie sparujesz przecież Oni są dla siebie stworzeni jak kociołek do eliksiru czy jakoś tak..) Rozdział chyba najlepszy naprawdę super zresztą to opowiadanie jest fenomenalne tylko teraz czekam na Blinny..) Czekolada

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak to dobry pomysł by połączyć Ginny z Zabinim naprawdę byli by udaną parą też uważam że pasują do siebie i to jeszcze jak..) Świetny rozdział i genialny pomysł ze Szwajcarią będzie się działo tak myślę. Miss Doskonałości

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział najlepszy! Kochana, uwielbiam Cię za tego bloga ;) Przyznaję się - to ja Cię zgłosiłam. Dlaczego? Bo na to zasługujesz. Piszesz rozdziały przecudowne, i wkładasz w nie dużo serca.
    Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Zgon na miejscu! *_____* Dziękuję za tak miłe słowa! Dziękuję za zgłoszenie tej historii! Dziękuję za to, że wierzysz w to Dramione! To wiele dla mnie znaczy! DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ! <3

      Usuń
  7. Rozdział fajny, nie powiem.. Teraz tylko pozostało to,żeby Herm się zgodziła :P To takie słodkie - zygnę tęczą xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdział.
    Mam nadzieje, że oboje pojadą w Alpy z Andrew.
    Jestem bardzo ciekawa jak Draco wyplącze się ze ślubu z Astorią i czy w ogóle mu się to uda.
    Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania Hermiony i Draco.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  9. no to wymyslili!! wspólny wyjazd! Może byc ciekawie:>
    ale co z umową Draco i rodziną Astorii??

    Hmmmm jest jakiś haczyk?

    Rozdział bardzo fajny, czekam nn!
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oddałam na ciebie głos. Jesteś wspaniała. Rozdział jest wspaniały. Twój blog jest wspaniały. WSPANIAŁY WSPANIAŁY WSPANIAŁY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! buziaki :D nic dodać nic ująć :D

    OdpowiedzUsuń
  11. CUDO! *.* Z resztą jak zwykle. To oczywiste, że masz talent, no i oryginalny pomysł na opowiadanie ;) Stuprocentowo zasłużyłaś na nominację! <3
    Życzę duuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też na Ciebie oddałam głos..) Też chciałabym żebyś połączyła Ginny z Diabłem bo tej ciepłej kluchy czyli Pottera mam dosyć. Naprawdę nie rozumiem jak Rowling mogła ich połączyć. Diabełek to co innego jest wprost stworzony dla Rudej ach ten temperament i poczucie humoru Harry może zginąć płakać nie będę. Rozdział świetny najlepsze fragmenty z Diabłem i Ginny naprawdę śmieszne. Gargulec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry'ego nie uśmiercę, ponieważ uwielbiam tą postać, ale nie potwierdzę oraz nie zaprzeczę, czy Blaise i Ginny będą razem ;)

      Usuń
    2. Pomnik bym Ci postawiła na spółę z tymi dziewczynami które też chcą by Ginn była z Blaisem. sparuj pottera z kim innym np z jakąś aurorką. To zbliża..) a Ginny capnie Diabełek.Gargulec

      Usuń
  13. Rozdział cuudny! Piszesz świetną historię. Moim zdaniem Ginny powinna być z Theo! <3
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdzie i jak z Teo nie w ogóle Ginn nie pasuje do Notta ona jest dla Diabła i basta. Klara

    OdpowiedzUsuń
  15. <3 jejkuuu. Przeczytałam to.. Świetne!
    Mogła byś mnie inf? ;>
    Gg: 45531844
    Blog: hermiona-hogwart.blogspot.com
    W sumie za to zapraszam.
    Blog naprawdę z ciekawą fabułą! Mimo, że wątek Hermiona w ciąży się powtarza ;3
    I.

    OdpowiedzUsuń
  16. I kto by cię tu nie kochał za tego blog, no kto??
    Tylko ci co go nie czytają :P
    No cóz rozdział Zajebisty, chciaż wiem, że stać cię na więcej i pokarzesz to w nwstępnym rozdziele :P Ahhhh pokaż swe pazurki :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, hej znowu! ^^

    Chciałam Cię poinformować, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Awards! :) Szczegóły na blogu http://starstruck-in-london.blogspot.com/ w zakładce "Zasługi", którą niebawem opublikuję :)

    Pozdrawiam!

    ~ Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna nominacja?! Dziękuję <3
      Już odpowiadam na pytania! :)

      Usuń