To musi być żart! To naprawdę musi być
żart! Takie myśli chodziły po głowie Dracona, gdy wrócił w poniedziałek
do pracy i nie chciały go opuścić przez dwa kolejne dni.
Środa zapowiadała
się nie za ciekawie, zważając na to, że Astoria dawała mu do zrozumienia, iż
dopóki, dopóty mężczyzna nie nawiąże pierwszy jakiejkolwiek rozmowy – ona nawet
nie uraczy go swoim spojrzeniem. Denerwowało go to, ponieważ ledwo co wrócił w
niedzielę z zakupów, na które pierwszy raz w życiu miał ochotę, kobieta zepsuła
jego świąteczny zapał w mgnieniu oka.
Wszedł do Sali
pana Harborne. Staruszek wlepiał zmęczone spojrzenie w małe okno, odsłaniające
widok na szare chmury.
-Dzień dobry. –blondyn przywitał go, siadając na krześle po
prawej stronie łóżka pacjenta.
-Dzień dobry, Draco. –głos pana Harborne był zachrypnięty i
niezwykle cichy.
-Mam złą wiadomość. –staruszek delikatnie się uśmiechnął.
–Był pan torturowany Cruciatusem, prawda? –kiwnął głową. –I to wiele razy, gdy
chciał pan ratować żonę. -zajrzał szybko do notatek, by sprawdzić, czy dobrze wszystko zapamiętał. -Nie chcę rozprawiać na temat tego zdarzenia, więc
przejdę do setna sprawy. –Draco podrapał się niespokojnie po karku. Nie miał
siły i chęci mówić panu Harborne, że zostały mu co najwyżej dwa miesiące życia.
–Nie wierzę, że to powiem, ale… szukaliśmy głównej przyczyny pańskiej choroby
od ponad pół roku i zawiedliśmy pańską nadzieję. Głównie to ja pana zawiodłem.
–starzec nadal się lekko uśmiechał, dziwiąc tym Dracona, który nie widział
żadnego powodu do radości.
-Nigdy mi nie mówiłeś, że mnie wyleczysz. –wychrypiał.
–Jesteś naprawdę dobrym magomedykiem, Draconie i sam dobrze wiesz, że
niektórych chorób nawet czary nie dadzą rady wyleczyć.
-Pański przypadek miałem zamiar wyleczyć za wszelką cenę i
jeszcze bardziej się do tego przyłożę. –twardy głos Dracona jeszcze bardziej
powiększył uśmiech staruszka. –Niestety mam na to tylko niecałe dwa miesiące,
ale uda mi się. –wstał, ale ręka pana Harborne mu przeszkodziła.
-Wiem, że moje szanse są nikłe, chłopcze. Nie dawaj sobie
nadziei, ponieważ to tylko przysporzy ci niepotrzebnych problemów.
-Proszę się nie martwić. Dam sobię radę. –odpowiedział,
starając się zabrzmieć pewnie, dodając uśmiech, który raczej wyglądał, jak
grymas. Pan Harborne odprowadził go wzrokiem, po czym znowu zwrócił swój wzrok
na okno. Nie winił Dracona za to, że tak
nie wiele czasu mu zostało.
-Niedługo się spotkamy. –wyszeptał, widząc przed sobą
sylwetkę Annie – jego zmarłej żony.
Draco usiadł na fotelu,
znajdującym się w kącie jego gabinetu. Poluzował szybko krawat, starając się
uporządkować myśli. Miał tyle do zrobienia: ślub z Astorią – najgorsze z
najgorszych, pomoc w rozsławieniu klubu dla czarodziejów, który ma zamiar
otworzyć Theo, znalezienie lekarstwa lub zaklęcia umożliwiającemu zniszczenie
uroku rzuconego na pana Harborne, zorganizowanie świąt Bożego Narodzenia,
ponieważ chciał, by te były inne, co się łączy z poznawaniem Andrew. Chłopiec
wzbudził w nim ojcostwo, tylko czy to nie za wcześnie...? Czy to nie powinno być
stopniowe, tak, jak zakochiwanie się? Chociaż… wpadnięcie na osobę, która jest
twoją drugą połówką może być nagła. Czy nie było tak w stosunku z Hermioną, do
której zaczął żywić głębokie uczucia na ostatnim roku w Hogwarcie? W takim
razie, ojcostwo może się ujawnić tak szybko i nagle, jak miłość… A co do
miłości – trzeba wziąć wreszcie sprawy w swoje ręce. Astoria Greengrass nie
może zostać panią Malfoy.
Draco szybko wstał
z fotela i zdejmując szatę uzdrowiciela - przywołał do siebie płaszcz.
Biuro panny Granger
lśniło czystością, oprócz zawalonego papierami biurka. Sama wcześniej
wymieniona kobieta nie miała siły na nic, chyba że mogłaby spać cały dzień.
-Jeszcze minuta pomiędzy tymi ludźmi, a przeklnę ich
wszystkim jakimś paskudnym zaklęciem. –szeptała, pisząc kolejny raport i raz po
raz przełykając zimną kawę. –Co za ohydztwo. –opróżniła zawartość kubka jednym
ruchem różdżki, po czym ułożyła głowę na blacie biurka.
-Nie wierzę, że sama Hermiona Granger ma dosyć pisania prac
pisemnych. –drzwi do pomieszczenia zamykał Blaise Zabini, uśmiechając się, jak
na niego przystało – kpiąco.
-Jak się tutaj dostałeś? Specjalnie zaryglowałam wejście.
–wyprostowała się, zdziwiona obecnością czarnoskórego mężczyzny.
-Alohomora to przydatne zaklęcie. –mrugnął do niej, podstawiając
sobie krzesło. –Mam sprawę. –Hermiona podniosła lewą brew.
-Czy to coś związanego z Draconem? –Blaise lekko się
uśmiechnął, dając jej do zrozumienia, że właśnie o tego osobnika mu chodziło.
-Jeszcze mam pytanie, które kazał mi przekazać Theodor.
-Czy to coś ważnego, bo naprawdę jedyną rzeczą jaką pragnę
teraz zrobić, to pójście do domu spać. –odłożyła pisany przed chwilą raport na
stertę innych pergaminów.
-Dostałaś zaproszenie na ślub Draco? –oczy Hermiony
przybrały kształt dwóch orbit. Zawsze wiedziała, że Blaise Zabini potrafi
„walnąć” prosto z mostu, ale tego się nie spodziewała. Przegryzła delikatnie
wargę, mając nadzieję, że to okropne uczucie w żołądku, jak szybko się
pojawiło, tak szybko zniknie.
-Dostałam. –mruknęła, nie spuszczając wzroku z Blaise’a.
-To dobrze, bo wraz z Theo chciałbym, żebyś się na nie
wybrała. –te słowa wbiły ją dosłownie w oparcie krzesła, na którym siedziała.
-Ty to masz tupet, Zabini. –warknęła, a jej twarz przybrała
wyraz oburzenia.
-Nie pochlebiaj. –jego uśmiech się poszerzył, doprowadzając
brunetkę do furii. –Możesz nam tym pomóc.
-Nie mam powodu, by wam w czymkolwiek pomagać.
-Słuchaj. –pochylił się w jej stronę. –Dzięki tobie nie dojdzie do ślubu Draco i Astorii.
–zaczął wyliczać na palcach. –Ja i Theo będziemy szczęśliwy szczęściem naszego
przyjaciela. Andrew będzie mógł jeszcze bliżej poznać swojego ojca. A ty moja
droga, będziesz mogła znowu o niego zawalczyć. –zanim wszystkie te słowa
dotarły do umysłu brunetki, Blaise – pewny swojego planu, zauważył czerwoną plamę,
pojawiającą się bardzo szybko na policzkach Hermiony.
-Odszczekaj to ostatnie, Zabini! –ponowiła warknięcie, gdy
uzmysłowiła sobie sens ostatniego zdania Blaise’a. –Nie mam pojęcia, dlaczego
ubzdurałeś sobie, że chcę znowu być z Draco! Nie mam pojęcia jakim prawem masz
czelność prosić mnie o uczestnictwo w ślubie chłopaka, który mnie zostawił,
uprzednio mnie zapładniając! Nie mam pojęcia, dlaczego chcecie sabotować wesele
własnego przyjaciela! I nie mam pojęcia, dlaczego nadal tutaj jesteś! –wstała
gwałtownie, powstrzymując najsilniej, jak mogła, łzy gnieżdżące się w jej
powiekach. Z twarzy Blaise’a zniknął uśmiech. Zmarszczył brwi i również wstał,
ale spokojniej, niż Hermiona. Podszedł do niej i nie zwracając uwagi na
buntowniczą postawę ciała brunetki, przytulił ją. Kobieta zaczęła się opierać,
odpychając go na tyle silnie, na ile w tej chwili mogła. Ten jednak nie dał się
odtrącić. Po niecałej minucie Hermina poddała się i dała się pogłaskać po
plecach. –Po prostu nie mam na nic siły. –wyszeptała, pozwalając łzom spłynąć
na ramię Blaise’a.
-Dlatego chcemy ci pomóc. –odpowiedział jej, jeszcze
bardziej determinując się, by wybić Malfoyom ślub z panną Greengrass na zawsze.
-Daj mi to przemyśleć. –dodała, czując się niekomfortowo w
tak bliskim uścisku z Blaise’m Zabinim.
-Jeżeli nie będziesz miała nic przeciwko, spotkajmy się w
piątek. Theodor też tam będzie, przekaże ci to co miałem ci powiedzieć. –Hermiona
przytaknęła skinieniem głowy. Po tym Blaise wyszedł z jej biura, udając się w
wyznaczonym kierunku – dworzec Malfoy Manor.
Blaise bez
skrupułów wszedł do posiadłości i już przy progu usłyszał kłótnię Malfoya
Juniora i jego narzeczonej. Czyżby Draco
czytał w moich myślach? Czarnoskóry uśmiechnął się z satysfakcją i pewnym
siebie krokiem ruszył do miejsca, z którego wydobywał się piękny odgłos
sprzeczki.
-Nie mam zamiaru
dłużej znosić twoich fochów! –krzyknął Draco, widząc naburmuszona minę Astorii.
–Naprawdę nie masz nic innego do roboty, jak użalanie się nad sobą?! Nigdy nie
miałaś prawdziwych problemów!
-Skąd wiesz, że nigdy nie byłam czymś obarczona?! –wstała,
stanąwszy zaledwie kilka centymetrów od blondyna. –Myślisz, że nie widzę, że od
ponad roku omijasz mnie szerokim łukiem?! Że nie chcesz tego ślubu, i że Blaise
i Theodor chcą ci pomóc w pozbyciu się mnie?! Nie jestem głupia, Draco!
–mężczyzna nadal stał, wściekły na Astorię, ale poczuł się niemal głupio. Nie
sądził, że jego narzeczona domyśli się jego planów w tak szybkim tempie. Nie
była idiotką, ale widząc, jak całymi dniami organizuje najmniejsze detale ich
ślubu – sądził, że nie przejmuje się docinkami jego przyjaciół.
-To dlaczego nie powiesz swojej rodzinie, że nie chcesz się
ze mną żenić?! Czy to nie byłoby łatwe? –oczy Astorii zapełniły się łzami, a
twarz nabrała różowych kolorów.
-A więc o to ci chodzi? Starasz się mnie pozbyć, bo w twoim
życiu znowu pojawiła się Hermiona Granger? W dodatku z waszym synem? –zaśmiała
się boleśnie. –Bo uwierzę, że chciałbyś to zrobić dla mnie! Nie sądzę byś nawet
chciał coś takiego powiedzieć. –otarła łzę i zadarła głowę, by spojrzeć
narzeczonemu w oczy. –Zawarłeś umowę z moją rodziną. –wbiła mu palec w klatkę
piersiową. –Ja nadal cię kocham i sprawię, że poczujesz do mnie to samo!
–ominęła go i po chwili Draco mógł usłyszeć odgłos trzasku drzwi wyjściowych.
-Czy to nie zabrzmiało ci, jak groźba, Smoku? –zapytał
Blaise, wychodząc z drugiej strony salonu.
-Tak, jakby chciała wlać mi do Ognistej eliksir miłosny.
–usiadł na fotelu, nalewając sobie wcześniej wymienionego trunku.
-Zastanawiałeś się, jak możesz złamać ten śmieszny pakt z Greengrass’ami?
–Blaise zajął miejsce na przeciwko przyjaciela.
-Nie jest śmieszny. –blondyn mruknął, wypijając jednym
duszkiem zawartość szklanki.
-Ciesz się, że to nie wieczysta przysięga.
-Równie niewykonalne do złamania…
-Słuchaj, wyjedźmy gdzieś na Święta. Już od kilku dni taki pomysł chodzi mi po
głowie. –Blaise od jakiegoś czasu miewał nawał pomysłów odnośnie odnowienia
kontaktów Hermiony i Dracona, pomagając tym samym zbliżeniu się blondyna z jego
jedynym synem.
-Gdzie? Matka i ojciec będą chcieli bym został i spędził te
dni razem z Astorią i jej rodzinką. –zironizował. Miał jednak nadzieję na taki
wyjazd. Odskocznia od tej nudnej rutyny.
-W góry. Najlepiej w Alpy. –zadowolony ze swojej
pomysłowości, nalał sobie Ognistej Whiskey i tak, jak jego przyjaciel – wypił
ją jednym haustem.
-Załatw to, a będę cię wielbił jeszcze bardziej, niż
dotychczas. –Draco uśmiechnął się niemrawo i podniósł szklankę z trunkiem w
geście toastu.
Harry wszedł po
cichu do domu, widząc już przez okno postać swojej dziewczyny. Ginny opierała
głowę o lewą rękę, w prawej dłoni trzymając kubek z -najprawdopodobniej -kawą.
Miał wyżuty sumienia, że zostawiał ją sama w domu, wyruszając na patrole,
trwające do późna w nocy lub na tygodniowe wyprawy. Przytulił się do jej
pleców, sprawiając, że kubek z kawą wypadł z rąk rudowłosej i przeturlał się na
koniec stołu, opróżniając swoje wnętrze.
-Nie strasz mnie! –warknęła, by po chwili mocno przytulić
zielonookiego. –Patrz. –wskazała na ślady fusów. –Będziesz musiał to
posprzątać. –Harry pocałował piegowaty nos Ginny i szybkim ruchem różdżki
wyczyścił stół. Włożył kubek do zmywarki i spojrzał przepraszającym wzrokiem na
Ginny.
-Nie chcę, byś czuła się odtrącona. –znowu ją przytulił.
-Bez ciebie jest tak pusto. Nie chcę, by nasza przyszłość
tak wyglądała. –spojrzała w te dobre oczy mężczyzny, nie mogąc wydusić z siebie
nic obraźliwego. –Chcę mieć pewność, że nasze dzieci będą widywały swojego tatę
codziennie. Nie chcę spać w łóżku, którego druga połowa jest idealnie
zaścielona. –Harry jeszcze mocniej objął kobietę swojego życia, zamykając oczy.
-Postaram się. Postaram się najmocniej, jak umiem, byś nie
czuła się samotna. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. –zakończył, delikatnie
całując jej usta.
Dwie godziny
później w Dolinie Godryka pojawiła się Hermiona wraz z Andrew. Para z wielka
chęcią przyjęła ich pod swój dach.
-Myślałaś już o tym wyjeździe do Nory? –zapytała Ginny, gdy
obydwie dostały od Harry’ego po herbacie.
-Przykro mi, ale nie pojadę. Wolę spędzić ten czas z moim
największym skarbem. –spojrzała na Andrew, który siedział na kolanach
Harry’ego.
-To wyjedź w jakieś ciekawe miejsce. –zaproponowała, na co
Hermiona odpowiedziała cichym westchnięciem.
-To nie jest takie łatwe. Zapewne dostanę wolne, ale, jak
mam samej podróżować po krajach Europy? W dodatku z Andrew?
-Coś się wymyśli. –uśmiechnęła się tajemniczo, wpadając na
pewien pomysł.
Następne dwa dni
upłynęły Blaise’owi na załatwieniu Draconowi świąt w Alpach, a dokładnie w
Szwajcarii, niedaleko szczytu Matterhorn. Jedyną rzeczą, która była
najtrudniejsza - było oznajmienie rodziców blondyna, że ich syn wyjeżdża na
Święta za granicę.
-Panie Zabini, pani Weasley do pana. –Blaise odwrócił wzrok
od papierów dotyczących szwajcarskich gór, dziwiąc się. Zrozumiał, jak
zaskoczona musiała być Hermiona, gdy to on niespodziewanie wszedł do jej biura.
-Co tutaj robisz Ginevro? –nie lubił, gdy ktoś mu
przeszkadzał.
-Mam sprawę. –zaśmiał się, słysząc tą samą kwestię, którą
dwa dni temu powiedział przyjaciółce Ginny. –To nic zabawnego. –warknęła,
karcąc się za swoją głupotę, przychodząc do biura Zabiniego.
-To mów, tylko szybko, bo załatwiam ważne sprawy. –przywołał
zaklęciem krzesło, na którym usadowiła się rudowłosa kobieta.
-Chcę wysłać Hermionę w ciekawe miejsce na Święta. –Wzrok
Blaise'a z powrotem znalazł się na Ginny. Uśmiechnął się szeroko, klaszcząc w
ręce.
-Oh, Ginevro! Czy my się przypadkiem nie porozumiewamy
telepatycznie? –kobieta spojrzał na niego, jak na idiotę - co ku jej zdziwieniu – nie zdenerwowało
mężczyzny. –Właśnie dokańczałem zbierać informacje na temat Szwajcarii. Wysyłam
tam Dracona, więc to wspaniała okazja, by Hermiona też tam się znalazła! –Ginny
przez chwilę zastanawiała się nad plusami i minusami tego pomysłu. Czy Hermiona
byłaby szczęśliwa, gdyby wysłano ją na Święta razem z Malfoyem? –Andrew też tam
powinien być! To zawęzi ich więzi! Tak! Jestem wprost genialny! –znów klasnął w
dłonie.
-Nie zapominaj, że gdybym się tutaj nie znalazła, nie
pomyślałbyś o tym. –założyła ręce na piersi.
-Pewnie bym wpadł na to podczas spotkania z Hermioną. –brwi
Ginny omal nie znalazły się na czubku jej głowy. –Nie dziw się, Weasley.
Spotykam się dzisiaj z Hermioną, by z nią porozmawiać, więc możesz też się tam
pojawić, by dodać jej otuchy, wyjawić jej mój wspaniały plan i takie tam. –wyszczerzył się, ukazując proste, białe
zęby.
-I mój, Zabini. –wstała, poprawiając płaszcz. –O której i
gdzie?
-Dwudziesta, moje mieszkanie. –podał jej kartkę z adresem.
–Do zobaczenia. –machnął do niej, gdy pospiesznym krokiem udała się do wyjścia.
Założył ręce za głowę napawając się swoją pomysłowością i nadprzyrodzoną
inteligencją. Tak, to będą wspaniałe
Święta.
Przed drzwiami
lokum Zabiniego pojawiła się punkt dwudziesta. Przeczesała palcami swoje
brązowe fale i powoli zapukała do drzwi.
-W samą porę! –powitał ją Blaise, wpuszczając do środka. Jak
na dżentelmena przystało, odebrał od niej płaszcz i powiesił na wieszaku,
stojącym obok wejścia. Weszli razem do salonu, w którym miejsce zagrzały już trzy
osoby – Theodor, jej przyjaciółka Ginny oraz… Draco.
-Czy ja o czymś nie wiem? Mieliśmy porozmawiać we trójkę,
nie w piątkę. –omiotła wszystkim zdziwionym spojrzeniem.
-Okoliczności, o których chciałbym z tobą porozmawiać
wymagają jeszcze tej dwójki. –pokazał dłonią na Ginny i Dracona, którzy w tej
chwili poczuli się, jak dodatki do dekoracji. –Usiądź koło Weasley, a ja
przyniosę wszystkim po kawie. –uśmiechnął się uprzejmie.
Draco nie
spuszczał wzroku z Hermiony, która z nerwów wyginała sobie palce. Uśmiechnął
się lekko, widząc, że nie tylko ona jest zdziwiona i skrępowana tą sytuacją. Co tu się u licha dzieje? Zadał sobie
pytanie i czuł, że zaraz uzyska odpowiedź.
-Jesteśmy tu w sprawie dotyczących, tak zwanych świąt Bożego
Narodzenia. –podał każdemu gorący napój, stanąwszy przed kominkiem. –Draco.
–spojrzał na blondyna, szeroko się uśmiechając. –Dzisiaj w pracy załatwiłem ci
pięć dni w Szwajcarii.
-To świetnie. –Draco udał, że jest zachwycony. –A
rozmawiałeś z moimi rodzicami na ten temat?
-Brzmisz, jak trzynastolatek, Draco. –czarnoskóry zaśmiał
się, a za nim dało się usłyszeć śmiech Theodora. –Nie martw się. –machnął ręką.
–Myślą, że jedziesz na ten kurs medyczny do Francji. –Draco wyszczerzył oczy.
-Kompletnie o nim zapomniałem…
-Dobrze, że nam o nim powiedziałeś. –odezwał się Theodor,
odkładając kubek z kawą na stolik. –Blaise powiadomił mnie o wszystkim, więc
udałem się do domu twoich rodziców i wszystko im wyjaśniłem. Wigilię spędzisz z
nimi i Astorią, a na następny dzień będziesz jeździł na nartach na szczycie
Matterhorn.
-Na czym? –podniósł lewą brew, sprawiając, że kąciki ust
Hermiony lekko drgnęły. Ledwo co się powstrzymała od śmiechu.
-Narty. –powtórzyła po Theodorze. –Bardzo ciekawy sport.
–uśmiechnęła się delikatnie, upijając czarnej cieczy. –Co się tak patrzycie?
Zawsze chciałam spróbować się nauczyć jeździć. –wzruszyła ramionami.
-Dobrze się składa, bo jedziesz tam razem z Draco i
zabierasz ze sobą Andrew. –blondyn zachłysnął się powietrzem, a Hermiona o mało
co nie wypluła kawy.
-Żartujecie, tak? –Draco wychrypiał, patrząc po twarzach
przyjaciół, szukając cienia kłamstwa. Dopiero, gdy zobaczył poważny wyraz
twarzy panny Weasley, zdał sobie sprawę, że to nie jest żaden kawał.
-Nie możemy. –szepnęła Hermiona, wstając z sofy. –Nie
możemy. –powtórzyła głośniej, znowu denerwując się tym, że Blaise zakłóca jej
spokój. –Ginny, powiedz, że oni kłamią. –rudowłosa również wstała.
-Nie miej nam tego za złe. Chciałaś dać Andrew wspaniałe
Święta, prawda? Będzie mógł poznać ojca w najbardziej magicznym czasie.
–podeszła do brunetki, która była za bardzo skołowana, by przetworzyć wszelkie
informacje. Czuła się, tak jakby znowu znalazła się w św. Mungu i wyznawała
Draconowi, że jest ojcem jej dziecka.
-Hermiona ma rację. –odezwał się oszołomiony blondyn. –Nie
możemy pojechać tam razem. –wstał, mierząc wszystkim spojrzeniem pełnym niedowierzania.
-Dlaczego? –zapytał Blaise, bojąc się, że Draco zepsuje jego
genialny plan.
-Ponieważ…. Nie ważne, dlaczego. Nie możemy i koniec.
–warknął. –Spotkamy się jutro u ciebie, tak? –zwrócił się do Hermiony. Brunetka
spojrzała na niego wciąż zszokowana.
-Tak… jutro. –wychrypiała i opadła na sofę, z której przed
chwilą co wstała.
-Wracam do siebie. –spojrzał na Blaise’a, który miał ochotę
rzucić w niego kubkiem, który trzymał w ręku.
-Nie uciekniesz tak łatwo! –Blaise krzyknął za blondynem,
który zniknął za zamykającymi się drzwiami.
-Miona, zgódź się. –Ginny nadal próbowała przekonać
przyjaciółkę. -Draco to jego rodzina, czy chcesz, czy nie.
Hermiona spojrzała
na każdego z osobna, zastanawiając się, czy dobrze zrobi zgadzając się na
świąteczny wyjazd.
-Jutro z nim porozmawiam. –mruknęła, co dało nadzieję
Blaise’owi, że jego przyjaciel wreszcie spojrzy prawdzie w oczy. –Chciałeś ze
mną porozmawiać? –spojrzała na zmieszanego Theodora.
-Może innym razem. Widzę, że jesteś zmęczona. –posłał jej
pokrzepiający uśmiech, który w małym stopniu dodał jej otuchy. Odwzajemniła
gest, po czym przytuliła Ginny, która nie była do końca pewna tego wyjazdu, tak
samo, jak jej przyjaciółka.
Kilkanaście minut
później Hermiona żegnała się ze swoją mamą, która opiekowała się Andrew. Potem opadła
bezwładnie na łóżko, myśląc o kolejnym spotkaniu z Draco. Nie miała pojęcia, że
blondyn robił to samo, tylko z jednym małym wyjątkiem. Do jego łóżka nie
wgramolił się czteroletni chłopczyk, oczekujący na buziaka na dobranoc. Jego
łóżko było puste…
*
Niezły przeskok czasu w ty rozdziale, nie sądzicie? ;) Cóż, gdybym miała opisywać każdy dzień po kolei - zrobiłby się z tego dzienniczek z przepisami na potrawy, czy poradami, jak sobie radzić podczas depresji... Mniejsza z tym! Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Skończyłam go wczoraj wieczorem w przypływie euforii, czytając Wasze komentarze :) Jest jeszcze jeden powód, o którym Wam już piszę!
Otóż, muszę Wam opowiedzieć o wczorajszym wieczorze, który sprawił, że unosiłam się kilka centymetrów nad ziemią! Nie.. niestety nie poznałam brata bliźniaka Toma Feltona lub Darrena Crissa... Ale to jest równie wspaniałe! Weszłam na stronę Stowarzyszenia DHL, by zagłosować na Icammę i jej dramione - "Lubię, gdy jesteś obok", a tu patrzę - Wciąż Cię Kocham jest w nominacjach na bloga miesiąca!!!!!!! ASDFGHJKLKJHLGFDSASDJGHKDKD!!!! *___________*
Nie mam zielonego, jak kolor Slytherinu pojęcia, kto zgłosił mojego bloga, ale jestem tej osobie niezmiernie wdzięczna!!! Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie! Być nominowanym???!! Że co??!! WOW! :) Dopiero co zaczęłam pisać moje własne dramione, a tu taka niespodzianka!
I... zaklepuję miejscówkę :)
OdpowiedzUsuńRozdział czadowy, ogromnie mi się spodobał ^^
UsuńTo już akurat wiesz, ale... :P
Szkoda mi strasznie tego staruszka. Dwa miesiące życia, no nie za fajna wiadomość... :( Mam nadzieję, że Draco zrobi wszystko co w jego mocy, by pomóc pacjentowi przeżyć :) Trzymam kciuki za to ^^
Po za tym... ostatnie zdanie staruszka w tym rozdziale... Zakuły w serce! Powaga! Strasznie żal mi się go zrobiło. Mimo że on jakby liczy na ponowne spotkanie z ukochaną, to... zawsze jest jakaś żałość i tyle...
" A co do miłości – trzeba wziąć wreszcie sprawy w swoje ręce. Astoria Greengrass nie może zostać panią Malfoy."
No... ten tego... KOCHAM CIĘ ZA TO!
Na Merlina w końcu Draco wziął się za siebie :D Ah... już niedługo będzie wolnym człowiekiem, jak się cieszę ^^
Oj tak... Draco pora zakasać rękawy i do roboty! ^^
Moje życie nabiera sensu... :D
No i Blaise w Twoim opowiadaniu jest iście szatański, słodki i do tego ogromnie zabawny :D
Blaise totalnie świeci, "że aż mnie oczy bolą" - tekst mojej byłej nauczycielki od polskiego ( w końcu się nadał do czegoś )
Uwielbiam go po prostu ^^ W biurze Herm miał niezłe teksty, a jak do niego zagościła Ginny to tym bardziej :D
"-Oh, Ginevro! Czy my się przypadkiem nie porozumiewamy telepatycznie?"
Ha ha świetne! :D No po prostu wyobraziłam sobie to i wprost nie mogłam powstrzymać się od śmiechu xD Uwielbiam!
No i ta kłótnia Astorii i Dracona... Mam nadzieję, że 'wyrzuty sumienia', które jakoś nie mogły wybrać sobie lepszego czasu na wyjście na światło dzienne..., nie pozwolą mu zrezygnować z planów rozstania się z tą dziewczyną... :P
Trzymam kciuki za niego (2x).
No i właśnie... Mam nadzieję, że Draco przemyśli tę decyzję wspólnego wyjazdu na wakacje z Herm i Andrew :) Niech się zgodzi w końcu... to tylko raptem pięć dni, no nie? xD W cale nie aż tak dużo ha ha :D
No i Herm... widzę, że jest pół na pół, a jak zagada do synka, to ten na sto procent się zgodzi :D
Liczę na to ogromnie :)
No i ostatni przerywnik mi się również spodobał :) Oboje położyli się w tym samym momencie spać, tylko, ze do Herm przyszedł Andrew, by dostać buziaka :3 Słodkie ^^
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim!
Pozdrawiam!
~ Pure - Blood Princess
Należała ci się ta nominacja, Panno Zdolna! :D
OdpowiedzUsuńNo i wcale nie tak zaraz "zaczynam"... Rozdział 10 już!
Tak się cieszę z Twojej nominacji, że ojejuuu :*
Co do rozdziału - nie spodziewałam się, że akcja tak szybko nabierze tempa - super! :D Ciekawe, co się tam będzie podczas ich spotkania działo ^^
Mam nadzieję, że Draco JAK NAJSZYBCIEJ zerwie z Astorią... Chociaż swoją drogą... Nie doceniłam jej. Domyśliła się, co się świeci :o chyba jednak nie jest AŻ tak głupia, na jaką wygląda :D
Ten ostatni fragment... Ojejuu, aż smutny... Samotne łóżko Draco.... Mam nadzieję, że już niedługo w tym łóżku sam nie będzie <3
Buziaki i dużo weny :*
Lumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
P.S.
Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału :C
Jezu rozdział świetny wspólne święta w szwajcarskich Alpach to jest to tam jest przepięknie i na pewno do czegoś między nimi dojdzie..) Błagam Cię na kolanach Sparuj Ginny z Diabełkiem On jest cudowny idealny dla niej a Potter niech umrze na tej misji albo niech znajdzie sobie inna błagam Cię nie dam Ci spokoju dopóki moje życzenie nie stanie się faktem..) Karola
OdpowiedzUsuńTak tak Ginny dla Diabła Blaisa Zabiniego a Harry niech spada. Ja też spokoju Ci nie dam do póki ich nie sparujesz przecież Oni są dla siebie stworzeni jak kociołek do eliksiru czy jakoś tak..) Rozdział chyba najlepszy naprawdę super zresztą to opowiadanie jest fenomenalne tylko teraz czekam na Blinny..) Czekolada
OdpowiedzUsuńO tak to dobry pomysł by połączyć Ginny z Zabinim naprawdę byli by udaną parą też uważam że pasują do siebie i to jeszcze jak..) Świetny rozdział i genialny pomysł ze Szwajcarią będzie się działo tak myślę. Miss Doskonałości
OdpowiedzUsuńRozdział najlepszy! Kochana, uwielbiam Cię za tego bloga ;) Przyznaję się - to ja Cię zgłosiłam. Dlaczego? Bo na to zasługujesz. Piszesz rozdziały przecudowne, i wkładasz w nie dużo serca.
OdpowiedzUsuńOby tak dalej!
Naprawdę? Zgon na miejscu! *_____* Dziękuję za tak miłe słowa! Dziękuję za zgłoszenie tej historii! Dziękuję za to, że wierzysz w to Dramione! To wiele dla mnie znaczy! DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ! <3
UsuńRozdział fajny, nie powiem.. Teraz tylko pozostało to,żeby Herm się zgodziła :P To takie słodkie - zygnę tęczą xD
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że oboje pojadą w Alpy z Andrew.
Jestem bardzo ciekawa jak Draco wyplącze się ze ślubu z Astorią i czy w ogóle mu się to uda.
Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania Hermiony i Draco.
Pozdrawiam
Hermione Granger
no to wymyslili!! wspólny wyjazd! Może byc ciekawie:>
OdpowiedzUsuńale co z umową Draco i rodziną Astorii??
Hmmmm jest jakiś haczyk?
Rozdział bardzo fajny, czekam nn!
pozdrawiam:)
Oddałam na ciebie głos. Jesteś wspaniała. Rozdział jest wspaniały. Twój blog jest wspaniały. WSPANIAŁY WSPANIAŁY WSPANIAŁY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! buziaki :D nic dodać nic ująć :D
OdpowiedzUsuńCUDO! *.* Z resztą jak zwykle. To oczywiste, że masz talent, no i oryginalny pomysł na opowiadanie ;) Stuprocentowo zasłużyłaś na nominację! <3
OdpowiedzUsuńŻyczę duuużo weny <3
Ja też na Ciebie oddałam głos..) Też chciałabym żebyś połączyła Ginny z Diabłem bo tej ciepłej kluchy czyli Pottera mam dosyć. Naprawdę nie rozumiem jak Rowling mogła ich połączyć. Diabełek to co innego jest wprost stworzony dla Rudej ach ten temperament i poczucie humoru Harry może zginąć płakać nie będę. Rozdział świetny najlepsze fragmenty z Diabłem i Ginny naprawdę śmieszne. Gargulec.
OdpowiedzUsuńHarry'ego nie uśmiercę, ponieważ uwielbiam tą postać, ale nie potwierdzę oraz nie zaprzeczę, czy Blaise i Ginny będą razem ;)
UsuńPomnik bym Ci postawiła na spółę z tymi dziewczynami które też chcą by Ginn była z Blaisem. sparuj pottera z kim innym np z jakąś aurorką. To zbliża..) a Ginny capnie Diabełek.Gargulec
UsuńRozdział cuudny! Piszesz świetną historię. Moim zdaniem Ginny powinna być z Theo! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magda
Gdzie i jak z Teo nie w ogóle Ginn nie pasuje do Notta ona jest dla Diabła i basta. Klara
OdpowiedzUsuń<3 jejkuuu. Przeczytałam to.. Świetne!
OdpowiedzUsuńMogła byś mnie inf? ;>
Gg: 45531844
Blog: hermiona-hogwart.blogspot.com
W sumie za to zapraszam.
Blog naprawdę z ciekawą fabułą! Mimo, że wątek Hermiona w ciąży się powtarza ;3
I.
I kto by cię tu nie kochał za tego blog, no kto??
OdpowiedzUsuńTylko ci co go nie czytają :P
No cóz rozdział Zajebisty, chciaż wiem, że stać cię na więcej i pokarzesz to w nwstępnym rozdziele :P Ahhhh pokaż swe pazurki :P
Hej, hej znowu! ^^
OdpowiedzUsuńChciałam Cię poinformować, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Awards! :) Szczegóły na blogu http://starstruck-in-london.blogspot.com/ w zakładce "Zasługi", którą niebawem opublikuję :)
Pozdrawiam!
~ Pure - Blood Princess
Kolejna nominacja?! Dziękuję <3
UsuńJuż odpowiadam na pytania! :)