poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział trzeci

    W domu Ginny i Harryego atmosfera była przednia. Słychać było szczere śmiechy i upadające przedmioty, które przestawiał mały Andrew. Opisując wieczór jednym słowem: wesoło.
-Widać, że Harryemu doskwiera opieka nad Andrew. -Hermiona spokojnie rozmawiała z Ginny, tym samym odprężając się po ciężkim i zaskakującym dniu.
-Może zastanowimy się na poważnie nad dzieckiem. -rudowłosa upiła wina z kieliszka.
-Masz dopiero dwadzieścia jeden lat. Zastanów się poważnie nad tą decyzją. -Hermiona przypomniała jej. -Dziecko to najpiękniejszy dar na świecie, ale to też wielka odpowiedzialność. Sama widzisz jak mi jest ciężko.
-Tylko, że ty musisz sama sobie radzić z tym małym rozrabiaką. -Ginny zastanawiała się chwilę na dobraniu odpowiednich słów. -Zawsze masz nas i swoich rodziców, ale nic nie jest lepsze od dwóch kochających rodziców. -brunetka od razu zrozumiała co na myśli miała jej przyjaciółka, ale nie od razu odpowiedziała na jej aluzję. Przez jakiś czas przyglądała się Andrew, który siedział na dywanie, trzymając w rękach znicz Harryego. Jej oczy powoli zaczęły napełniać się łzami. Był taki podobny do ojca. Kilka przydługich kosmyków jego blond włosków, spadało na czoło, dodając mu roztrzepanego wyglądu. Prześliczne, niebieskoszare oczy spoglądały z fascynacją i ciekawością na małą, złota kulkę. Za każdym razem, gdy głaskała malucha, lub całowała go w policzek, czuła się tak, jakby znowu dotykała Dracona. Nie powinno tak być. Dlaczego nie mógł mieć jej brązowych oczu, lub jej kręconych, brązowych włosów? Wtedy nie przypominałaby sobie cały czas o tym, że Andrew jest jego synem.
    Tak bardzo żałowała, że nie może dać mu prawdziwej, pełnej i kochającej rodziny. Ginny miała rację, nawet jeżeli będą spędzać z chłopcem dużo czasu, on i tak będzie chciał się dowiedzieć, gdzie jest jego tata. Na pewno tego nie uniknie. Westchnęła.
-Wiem co masz na myśli Ginny. Nic jednak na razie z tym nie zrobię. Co by zrobiła jego rodzina, gdyby się o tym dowiedziała? On sam uciekł ode mnie. Zostawił mnie, bo pewnie zdał sobie sprawę z tego, że nie byłabym zbyt dobra dla jego czysto krwistej rodziny.  -Ginny chciała jej przerwać, ale Hermiona podniosła rękę. -Proszę cię, daj mi dokończyć. -rudowłosa przewróciła lekko oczami. -Zakochałam się w nieodpowiednim mężczyźnie, a on w nieodpowiedniej kobiecie. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Już widzę minę jego ojca. Dziecko ze szlamą? Draco! Zdradziłeś rodzinę! Co za hańba! -brązowowłosa imitowała głos Lucjusza Malfoya. -To nie mugolski film, kochana. Mogłam pomyśleć zanim weszłam z nim do łóżka. -jednym, szybkim łykiem wypiła zawartość kieliszka, by po chwili napełnić go z powrotem.
-Jesteś dla siebie za surowa. -Ginny ją skarciła. -Jesteś niesamowitą matką. Kochasz Andrew nad życie. na pewno w przyszłości będzie chciał wiedzieć kto jest jego ojcem, ale jak na razie, ty mu w zupełności wystarczasz. -uśmiechnęła się pokrzepiająco w jej stronę. -A co do Malfoya, zakochałby się w nim. Nie ma bata. -zaśmiała się, pokazując na jej synka i Harryego, który w tym momencie czytał mu "Quidditch Przez Wieki". Hermiona uśmiechnęła się, zdwajając sobie sprawę z tego, że jej przyjaciółka ma rację. Co, jak, co, ale Draco na pewno, by pokochał Andrew.
    Chłopiec, zauważając, że jego mama na niego patrzy, pomachał jej i po chwili podbiegł, wręczając jej znicza.
-To jest znic, mamusiu. 'Ujek Haly powiedzal, ze zlapal go w mecu Qlidica! Ja tes bede lapał znice! -podbiegł z powrotem do śmiejącego się Harryego i zaczął biegać po salonie, udając, że lata na miotle.
-Harry, czy ty masz jakieś plany wobec mojego syna? -Hermiona spojrzała na przyjaciela z ciekawością i  rozbawieniem w oczach.
-To będzie gracz jakich mało. Nie ważne, że jego ojca z łatwością pokonałem już kilka razy. -machnął ręką. -Ja go podszkolę.
-Nie wątpię. -uśmiechnęła się lekko, nie dając po sobie poznać, że wzmianka o Malfoyu znowu ją przygnębiła.

    Dracona obudził hałas, dochodzący z salonu. Przerzucił poduszkę spod swojej głowy na twarz, by jako, tako, zagłuszyć śmiech i innego rodzaju hałas. Już miał znowu zasnąć, gdy ktoś wszedł do sypialni.
-Draco. -usłyszał przy uchu. -Wstawaj. -delikatna dłoń jego narzeczonej spoczęła na jego nagiej klatce piersiowej. -Blaise i Theodore demolują nam sypialnię. -blondyn złapał dłoń kobiety i odsunął ją od swojego torsu.
-Niech demolują. -powiedział dosyć niewyraźnie, ponieważ poduszka nadal spoczywała na jego twarzy.
-Nie chcę, by nasze mieszkanie wyglądało jak chlew, podczas wesela. -mężczyzna poczuł, jak łóżko ugięło się lekko pod ciężarem wstającego ciała kobiety. -Chcieli z tobą porozmawiać. -podniósł się do pozycji siedzącej, odłożywszy poduszkę na puste miejsce obok. Spojrzał na Astorię z lekką irytacją.
-Nie mają piętnastu lat. -odezwał się ochrypłym głosem. Po chwili odchrząknął. -Jak zwykle, wyolbrzymiasz. -brunetka spięła się i zmrużyła oczy.
-Po prostu chcę, by ten dzień był idealny. -Zależy dla kogo. Pomyślał Draco, wstając z łóżka. -Jeżeli tak lekceważąco podchodzisz do naszego przyszłego małżeństwa, to, po co ze mną jesteś? -blondyna ogarnęła coraz większa irytacja i złość.
-Który raz się mnie o to pytasz?! Słyszę ten tekst za każdym razem, gdy nie zwrócę uwagi na ten cały ślub! -machnął ręką, wyrażając tym samym swoje zdenerwowanie.
-Bo gdybyś, chociaż trochę się tym zainteresował, to nie miałabym żadnych wątpliwości, że coś nadal dla ciebie znaczę! -Astoria także uniosła głos.
-Czy ty przypadkiem nie przesadzasz? Gdybym nie chciał, nie poprosiłbym ciebie o rękę! -brunetka widocznie złagodniała po wypowiedzi blondyna, ponieważ jej spojrzenie zelżało.
-W takim razie, pomożesz dzisiaj z wypisywaniem zaproszeń. -podeszła do niego, dając mu buziaka w policzek. -I pośpiesz się. -dodała, wychodząc z sypialni.
    Draco warknął i podszedł szybko do szafy, w którą uderzył, próbując pozbyć się ciężaru złości i... wyrzutów sumienia. Tak, Draco Malfoy od dłuższego czasu ma zaszczyt "gościć" w swoim sercu sumienie, które za wszelką cenę chce przepędzić. Nie sądził, iż zaręczyny i przyszły ślub z panną Greengrass będą dla niego takim ciężkim przeżyciem i utratą panowania nad jego osobą. Widział i wiedział, że Astoria, mimo kilku wad, jest w nim zakochana. Na początku myślał, że to uczucie też się zadomowi w jego sercu i duszy, ale, niestety, tak nie nastąpiło.
    Będąc już u podnóża schodów, prowadzących do korytarza, postanowił przybrać codzienną maskę, która towarzyszyła mu od tych dwóch, długich lat. Westchnął, poprawił kołnierzyk czarnej koszuli i wszedł spokojnie do salonu. Jego wzrok od razu padł na sofę, którą zajmowali Blaise i Theodore. Ten pierwszy machnął do niego.
-Nareszcie, Draco! -przywitał go, jak zwykle, braterskim uściskiem.
-Tak długo się dla nas stroiłeś? -zapytał Nott, gdy przywitał się z blondynem.
-Muszę przecież na kimś robić dobre wrażenie, co nie? -odpowiedział pytaniem na pytanie i usiadł na fotelu, na przeciwko nich. -Gdzie jest Astoria? -zapytał, udając, że go to obchodzi.
-Poszła po pergaminy i koperty. -odpowiedział Blaise, opadając na oparcie sofy. Spojrzał na Dracona z ciekawością w oczach. -A ty co się tak przejmujesz? Nie mów, że chcesz już przed nami udawać? -Theodore także spojrzał na blondyna, pochylając się bardziej do przodu.
-Możliwe, że zostanie mi tak do końca życia. -odpowiedział bez entuzjazmu. -Jak już okłamuję ją, jej rodzinę i moich rodziców, to co mi szkodzi i po prostu zacząć się przyzwyczajać? -wstał z siedzenia przez chwilę wpatrując się w twarze swoich przyjaciół. -Chcecie coś do picia? -zapytał i nie czekając na odpowiedź, podszedł do barku, wyjmując trzy szklanki i Ognistą Whiskey. Postawił naczynia i butelkę na stoliku. -Nie bierzcie tego do siebie, serio, ale pewnie byście się po jakimś czasie przyzwyczaili. -Zabini poruszył się gwałtownie i otworzył usta, ale blondyn nie pozwolił mu nic powiedzieć. -Próbowaliście mi pomóc wywinąć się z tego już kilka razy. -nalał alkoholu do jednej z szklanek i przysunął ją w stronę czarnoskórego. -Nie udało wam się, ale jestem wam wdzięczny. -napełnił drugie naczynie, podając je Theodorowi. -Zdałem sobie sprawę, że to ja powinienem się przeciwstawić ojcu, ponieważ nie potrzebuje już jego złota. Zarabiam własne pieniądze, wiec po co zgodziłem się na ten cholerny ślub z Astorią? -wzniósł ręce w geście niewiedzy. -Tego to sam nie wiem. Może poczułem, że tak będzie prościej? Wiecie.. -poruszył kilka razy szklanką z alkoholem, by po chwili ją opróżnić jednym haustem. -żeby podtrzymać ród czysto-krwistych Malfoyów. -urwał i spojrzał tępo w butelkę z jego ulubionym trunkiem. -To wtedy wydawało mi się takie łatwe. -zaprzestał mówić, zdając sobie sprawę o czym, a raczej o kim pomyślał.
    Blaise i Theodore spojrzeli na siebie, myśląc o tym samym. Czyżby ich najlepszy przyjaciel chciał im wyjawić, iż to jego była dziewczyna, pochodząca z mugolskiej rodziny, wprawiła go w taki nastrój?
-Po tylu latach? -zapytał Zabini, marszcząc czoło. -Chcesz nam powiedzieć, że ona.. -nie dokończył, bo w tym samym czasie do salonu weszła uradowana Astoria.

    O tej samej porze, Hermiona znajdowała się w parku razem z Andrew. Harry i Ginny zostali zaproszeni na obiad do rodziców panny Weasley, więc brązowowłosa postanowiła spędzić to ładne, słoneczne południe ze swoim synkiem. Cieszyła się, że mieszka w mugolskim Londynie. Nie chciała ukrywać przed synem jej prawdziwego pochodzenia. Jej czarodziejskich zdolności również. Co prawda, kobieta starała się używać magii tylko w wyjątkowych sytuacjach, ale nadal zagłębiała się w starej Historii Hogwartu, czy księdze do Transmutacji Zaawansowanej. Magia była jej częścią, dlaczego więc miałaby jej unikać na dobre? Od zawsze książki stanowiły dla niej duże znaczenie, więc tym przypomina sobie o Hogwarcie. Nie wliczając w to Harryego i jego zamiłowanie do Quidditcha, czyli też tą magiczną miotełkę, na której uczył się latać wczoraj Andrew. Brunetka uśmiechnęła się, przypominając sobie tą sytuację.
    Spojrzała na synka, który wymachiwał patykiem, siedząc w piaskownicy. Jego też ciągnęło do magii, to było widać. Maluch odwrócił się w stronę Hermiony i machnął do niej energicznie ręką, która nie trzymała cienkiego patyka. Nie mogła przestać się uśmiechać za każdym razem, gdy ten maluch zawzięcie interesował się wszystkim co przypominało mu magiczny świat. Z drugiej strony czasami ją to przygnębiało, bo czuła, jakby ktoś zaciskał jej serce w żelaznym uścisku. Jeżeli Andrew z wiekiem coraz bardziej będzie interesował się Hogwartem, Quidditchem i dziedzinami magii, będzie chciał pewnie wiedzieć, czy jego ojciec był czarodziejem. Te myśli zaczęły nawiedzać ją coraz częściej. Do tego ten list od Pansy Parkinson i spotkanie z Theodorem Nottem. Hermiona była odważną i wytrzymałą kobietą, stąpającą twardo po ziemi, ale wspomnienia przeszłości uderzały w nią za każdym razem ze zdwojoną siłą. Potrząsnęła głową, próbując wygonić niepotrzebne, jej zdaniem, myśli i podeszła do Andrew, oznajmiając, że wpadną jeszcze na chwile do dziadków. Wrócili do mieszkania Hermiony dwie godziny później.
-Co chciałbyś zjeść na obiad, kochanie? -zapytała Andrew, gdy znaleźli się w kuchni.
-Nalesniki! -zawołał i usiadł na swoim ulubionym krześle. Tak więc, zaczęli robić przysmak blondynka, który zdążył oblać się wodą i ubrudzić ręce w śmietanie.
-Mamooo. -przeciągnął ostatnia literkę, nadymając policzki. -Znowu się ubludziłem. -Hermiona zaśmiała się szczerze. Andrew wyglądał w tej chwili tak rozkosznie.
-Taki roztrzepany. -wytarła ręcznikiem jego ubrudzone rączki i mocno chłopca przytuliła. -Wiesz, że cię bardzo kocham? -dostała odpowiedź energicznym kiwnięciem głową i odwzajemnionym uściskiem.
-Tak, mamusiu. Ja cebie tez. -Hermiona czuła się w tej chwili prze szczęśliwa.

-Wracając do mojej rodziny. -oznajmiła Astoria, układając koperty w pięciu kupkach. -Będzie około pięćdziesięciu osób...
-A po co te wszystkie górki kopert, Greengrass? -zapytał Blaise, znudzonym tonem. -Nie lepiej po prostu wypisać te zaproszenia i nadzwyczajnie w świecie je wysłać? Albo w ogóle ich nie wysyłać i zostawić Draco w spokoju? -jego przyjaciel i Theodore wyszli z mieszkania blondyna około godziny temu i Blaise został skazany na siedzenie w jednym pomieszczeniu z narzeczoną Malfoya.
-Musisz wiedzieć, Zabini, że, ja jestem osobą uporządkowaną i muszę mieć wszystko czarne na białym. -oznajmiła, udając, że nie usłyszała ostatniego pytania. -Jedna kolumna, to zaproszenia dla mojej rodziny, druga zaś, dla rodziny Draco, trzecia dla jego przyjaciół, czwarta dla moich, a ostatnia dla ludzi, co do których nie jesteśmy pewni.
-Chyba, co do których TY nie jesteś pewna. -zaakcentował słowo "ty", wprawiając ją w pierwszą fazę gniewu. 
-Tą listę uzgodnię NA SPOKOJNIE z Draconem. Gdy NIKT nie będzie nam przeszkadzał. -odpowiedziała, wziąwszy ostatnią kupkę ładnie wyglądających i pachnących pergaminów. -Kilka osób zaproponował sam Draco, ale nie wiem, czy nie powinnyśmy oszczędzić tym osobom nie potrzebnego stresu. -przejrzała trzy zaproszenia i włożyła je w koperty. Pięć następnych odłożyła na bok. Mężczyzna wpatrywał się brunetkę z irytacją i za razem zdenerwowaniem, ponieważ nie mógł wymyślić niczego, by ta kobieta zmieniła swoje zdanie. -Wybacz na chwilę. Zapomniałam zadzwonic do krawcowej. -wstała z sofy, tak szybko, aż prawie przewróciła ręką stosik zaproszeń. -Zaraz wrócę. -spojrzała na czarnoskórego i prawie biegnąc wyszła z salonu.
    Blaise spojrzał na odłożone, jeszcze nie zaakceptowane zaproszenia i zaczął je powoli przeglądać. Pierwszym odbiorcą listu okazał się sam Harry Potter. Blaise podniósł z zainteresowaniem prawą brew, widząc także karteczkę z dopiskiem "goście Draco". Druga była zaadresowana do jego dziewczyny, Ginny Weasly. Uśmiechnął się wrednie, przypominając sobie tą uroczą, rudą osóbkę. Ona również była w "propozycjach" Draco.
-Wyprowadziła się? -usłyszał za sobą głos blondyna.
-Nie, poszła zadzwonić do jakiejś krawcowej. -Thodore usiadł obok Blaisea, patrząc na górki listów.
-Ci wszyscy to goście? -wybaluszył oczy i zaśmiał się cicho. -Zanim wyszliśmy było tylko półtorej kupki.
-Twoja narzeczona, Malfoy, postanowiła podzielić gości na pięć grup. -Zabini zwrócił się do blondyna, który usiadł na przeciwko niego.
-Naprawdę? -zaśmiał się o wiele głośniej, niż Theodore.
-Humor ci się znacznie poprawił, co? -podniósł swoją wyćwiczoną prawą brew. -Ty nie musiałeś słuchać tego ciągłego paplania o sześćdziesięcioletniej ciotce ze strony jej matki, która musi siedzieć przy stoliku, który będzie postawiony jak najdalej od alkoholu. -Draco znowu się zaśmiał.
-Urocza kobieta. Mogłem bez oporu zwrócić się do niej o butelkę alkoholu. jakiegokolwiek alkoholu, bo jej barek jest pełny różnych rodzajów win, wódek, szampanów...-jego wzrok spoczął na trzymanej przez Blaisea kartce. -Czy ty czytasz zaproszenia? -pochylił się bliżej w jego stronę.
-Tak. -odpowiedział pewny siebie. -Te, które oczekują na zaakceptowanie. -udał głos Astorii, co mu nie wyszło i przyprawił tym Theodora o chichot. -Ten jest do samego Chłopca z Blizną. -podał pergamin, siedzącemu po jego lewicy Thodorowi, który od razu go złapał, sprawdzając, czy to co powiedział jego przyjaciel jest prawdą. -Te, które odziała w koperty są pewnie jej przyjaciółkami ze szkoły, a te, które sobie czytam, są zapewne twoimi znajomymi z ostatniej klasy.-spojrzał na blondyna, który wzruszył ramionami, ale Blaise zauważył, że stara się hamować, by nie schować tych zaproszeń.
-A ten jest do kogo? -zapytał Nott.
-Do samej Ginevry Weasly. -znowu się wrednie uśmiechnął i szturchnął bruneta w ramię. -Wyobrażasz sobie ją na weselu Malfoyów? Bo ja nie. -zaśmiał się, rzucając papier w stronę Dracona. -A te trzy? Do kogo, mogę wiedzieć? -siłowali się na spojrzenia przez jakiś czas, aż trzeci mężczyzna odezwał się.
-Hermiona Granger, tak? -machnął Blaisowi i Draoconowi przed oczami. -Wiesz co, Smoku? Spotkałem pannę Granger, gdy wracałem z biura Blaisea, wczoraj. -Malfoy oderwał wzrok od oczu przyjaciela i zatopił go w tęczówkach Theodora.
-Naprawdę? -zapytał, siląc się na obojętność. -I jak wygląda?
-Świetnie. Wiesz, że pracuje w Ministerstwie, bardzo blisko naszego przyjaciela Zabiniego? -zapytał z ciekawością, czekając na jakąkolwiek reakcję blondyna. Blaise przybił pod stołem "żółwika" Theodorowi, i także czekał.
-I co się tak gapicie? -zdenerwował się wścibskiemu zachowaniu swoich przyjaciół. -Jak już chciałem zaprosić Pottera, bo przecież uratował mi życie, to musiałem pomyśleć o jego przyjaciołach. Kultura i arystokratyczne pochodzenie od tego wymaga.
-O, tak, Smoku, jasne. -zironizował Blaise, spoglądając tępo w koperty leżące na stole. -A może boisz się, że gdy ją zobaczysz, to twój plan diabli wezmą?
-Jaki plan, Zabini? Nie mam żadnego planu. -oburzył się i zacisnął dłonie w pięści.
-Naprawdę? Myślisz, że razem z Theo nie wiemy, że ten ślub to nic innego, jak próba uwolnienia się od pewnej Gryfonki? -knykcie palców Dracona zbielałby od mocnego uścisku. -Masz coś do powiedzenia? -jedyne co blondyn zrobił to było prychnięcie.
-Naprawdę, nie wiem, dlaczego przy nas udajesz i chcesz się zaobrączkować. -dodał Nott nadal, trzymając zaproszenie z imieniem i nazwiskiem byłej dziewczyny Dracona. -Ja wiem, że u was w rodzinie jest inaczej, niż u mnie i Blaisea, ale weź wyjedź za granicę i pocałuj ich wszystkich w dupę! I do jasnej Avady, przestań udawać przed samym sobą, bo nam do cholery ześwirujesz!-wstał, rzucił Draconowi zaproszenie na kolana i prawie wpadł na Astorię.
-Już wróciliście? -uśmiechnęła się szeroko. -Draco, te pięć zaproszeń, nie włożonych w kopertę, trzeba spalić.
-Nie ma takiej potrzeby. -odpowiedział Blaise, ale Draco przerwał mu gestem ręki. Biorąc mocno w ręce pergamin, oznajmił.
-Jasne, ale Pottera i Weasley trzeba zaprosić. Reszty się spokojnie pozbędę. -Zabini i Nott westchnęli równocześnie.
-Jaki z ciebie uparty typ! -warknął ten drugi i wyciągnął rękę przed siebie. -Daj mi to i tak już je pomiąłeś. -blondyn przez kilka sekund patrzał na przyjaciela, świdrując go spojrzeniem. -Spalę to. Serio. -I chociaż Draco nie uwierzył w słowa Theodora, oddał mu pergamin. Bruneci bez słowa opuścili mieszkanie, teleportując się do Doliny Godryka.

  *
Rozdział miał się pojawić w weekend, ale niestety nie udało mi się go dokończyć i dodać. Naprawdę, przepraszam! :c Z racji tego, iż jestem w ostatniej klasie gimnazjum, rozdziały będą dodawane co tydzień w piątki, soboty lub niedziele wieczorami. Mam nadzieję, że uda mi się trzymać tych terminów :) Co do zamieszczonej treści... starałam się ładnie wszystko ze sobą skleić, ale opinię pozostawiam Wam. P.S Uwielbiam długie i motywujące komentarze ^ ^ Jak tam drugi tydzień nowego roku szkolnego? Życzę dużej motywacji do nauki! ;) Chcecie o coś zapytać? Oto mój ask: http://ask.fm/Devonne__

16 komentarzy:

  1. Rozdział ciekawie napisany, podoba mi się, że wszystko dokładnie opisujesz, także jest on dość długi i jest co poczytać. Historia zapowiada sie ciekawie, choc mam cicha nadzieje, że do tego slubu Draco nie dojdzie ;)
    Czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To może zacznę od tego co mi się nie podoba... Chodzi mi tu o Draco! Niech on wreszcie się otworzy i wypuści te skrywane uczucia do Hermiony. czy ten ślub naprawdę jest mu potrzebny?!

    Andrew... Słodki chłopiec. Wyobrażam go sobie jako miniaturkę Malfoy'a. A jaki mam uśmiech na twarzy, gdy czytam jego seplenienie! Łapię się na tym, że wypowiadam to na głos i sprawdzam jak brzmi. (Hahahahaha).

    Bardzo podobają mi się przyjaciele Draco. Robią wszystko żeby wyciągnąć go z tego bagna. Takich ludzi naprawdę się ceni! Świetnie ich wykreowałaś!

    U mnie w szkole już "gnębią" i zabierają czas wolny. Pełno zadań, kilka kartkówek jeszcze tylko sprawdzianu nie zapowiedzieli. W zeszłym roku kończyłam gimnazjum. Na pocieszenie powiem Ci, że jeśli odpowiednio przygotujesz sobie plan powtórek, to nie będzie aż tak ciężko. Tylko nie zostawiaj tego na ostatnią chwilę! Będę trzymała za Ciebie kciuki.

    Zapomniałam dodać, że Twoje opowiadanie czyta się świetnie (lekko i przyjemnie) - masz naprawdę dobry styl pisania.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz powodzenia w szkole!

    * Jeżeli masz czas i ochotę to zapraszam do przeczytania mojego Dramione. Pomysł na nie miałam od dawna, ale dopiero teraz odważyłam się je opublikować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem szczerze - mam niedosyt, spowodowany krótkowzrocznością Draco, jednak świetnie rozumiem, że ten wątek, jakże ważny! - musi się dopiero rozwinąć. Co by to było za opowiadanie, gdyby w pierwszych częściach bohaterowie rzucali się sobie w ramiona i całowali gdzie popadnie! Tak jest lepiej. Napięcie, powolne rozwinięcie akcji - z punktu widzenia autora to świetne rozwiązanie. A my, czytelnicy, musimy po prostu cierpliwie czekać. Sama piszę dość dużo i uwielbiam wprowadzać czytelników w napięcie i dawać im niedosyt. Poczekają, to się dowiedzą, c'nie?
    Bardzo mnie rozczula wątek Adrew i Hermiony. Naprawdę - wydaje mi się, że ten mały chłopczyk jest niejako nadzieją Miony, jej siłą... Ich relacje są przepełnione miłością i troską... I mam nadzieję, że dla jego dobra Hermiona spotka się z Draco. Chłopiec powinien mieć ojca.
    NIE TRAWIĘ ASTORII! Pozbądź się jej jak najszybciej, z łaski swojej, bo drażni mnie to babsko niesamowicie. świetnie rozwinęłaś tę postać, rzadko książkowe postacie przyprawiają mnie dreszcze wściekłości xd
    Dobra, kończę. Liczę, że w weekend pojawi się kolejny rozdział!
    Zaglądam tu całkiem często (patrz dwa razy dziennie po cztery razy) więc na pewno szybko go zauważę.
    Kocham tę historię.
    Pozdro
    Muszelka

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny. Piszesz fajnie, lekko, co sprawia, że czyta się to jednym tchem.:P Widzę, że masz pomysł na to opowiadanie, a to się ceni.:P
    No cóż, czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam i o zdrowie pytam ! :D
    Rozdział cudny, strasznie mi się spodobał :D
    To seplenienie małego Andrew jest taakie słodkie <3 Strasznie mi się to podoba, ten malec Ci się udał po prostu :D

    Współczuję trochę Hermnionie. Nie chciałabym być na jej miejscu i zostać samotną matką z tak młodziutkim synkiem, któremu trzeba poświęcać wiele uwagi.

    No i najlepsze to chyba scenki u Dracona :D
    Pozwól, że zacytuję dwa momenty, które mi się spodobały :D

    "-Wyprowadziła się? -usłyszał za sobą głos blondyna.
    -Nie, poszła zadzwonić do jakiejś krawcowej. -Thodore usiadł obok Blaisea, patrząc na górki listów."

    "-Hermiona Granger, tak? -machnął Blaisowi i Draoconowi przed oczami. -Wiesz co, Smoku? Spotkałem pannę Granger, gdy wracałem z biura Blaisea, wczoraj. -Malfoy oderwał wzrok od oczu przyjaciela i zatopił go w tęczówkach Theodora.
    -Naprawdę? -zapytał, siląc się na obojętność. -I jak wygląda?
    -Świetnie. Wiesz, że pracuje w Ministerstwie, bardzo blisko naszego przyjaciela Zabiniego? -zapytał z ciekawością, czekając na jakąkolwiek reakcję blondyna. Blaise przybił pod stołem "żółwika" Theodorowi, i także czekał."

    Ostatnie zdanie w drugim cytacie mnie rozwaliło na maksa!
    Miałaś świetny pomysł co do tego i szczerzę Ci za to gratuluję :D To było bezbłędne :D

    A Astoria jak zwykle denerwującą kobietą się staję. Dzielić gości na pięć rubryk ? xD Dziwna jest, ale już widać po tym, że ma w sobie nieco pedantyzmu :D

    No i BUM ! Nie spodziewałam się, że będziesz młodsza ode mnie :D Piszesz tak ładnie, że pomyślałabym, że jesteś o dwa, trzy lata ode mnie starsza, a tu proszę taka niespodzianka :)

    No nic, życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny życzę ! :*

    Pozdrawiam !

    ~ Pure - Blood Princess

    P.S. - Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity. Naprawde. Bardzo wciaga mnie twoje opowiadanie i nie moge doczekać się jego zakończenia. Niestety nie mam zbytnio czasu się rozpiswać ale ogólnie rozdział cudny!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy ktoś Ci mówił, że jesteś wspaniała?
    Na pewno słyszałaś to już wiele razy, więc pozwól że się powtórzę.
    Po prostu piękne.
    Ze wszystkiego najbardziej podobała mi się kreacja Hermiona. Jestem godna podziwu dla jej osoby i to jak wspaniale sobie radzi w tak trudnej sytuacji. Nie każdy na jej miejscu dałby radę z opieką nad dzieckiem i zajmowaniem się własnym życiem. Fantastycznie ją pokazałaś i aż godne pozazdroszczenia. Naprawdę kochana wspaniale wykreowana historia i ciekawe pomysły.

    pozdrawiam i życzę weny.
    [http://pokochac-lotra.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam pojęcia jak przekazać Ci co czuję, ale mimo wszystko postaram się pokazać, jak ten rozdział bardzo mi się podobał. Najpierw zwrócę się ogółem, do całego opowiadania. Jako, że nie jestem dobra w komentowaniu i nie zwracam uwagi na szczegóły, nie będzie dużo uwag :) Całe opowiadanie ... no cóż, jest dość ciekawe i przede wszystkim oryginalne. Dlaczego? Nie spotkałam się z takim pomysłem jeszcze. Oczywiście było parę opowiadań, gdzie Hermiona miała dziecko z Draconem, a on go nie wychowywał, blablabla, ale to nie o to chodzi. Ja patrzę tutaj na całość. :)
    A co do rozdziału! Powiem szczerze, że pierwszy akapit czytałam ... z dość małym zaciekawieniem. A potem poszło jak z armaty. Tak się wkręciłam, że to aż mało powiedziane :P I teraz brakuje mi dalszych tekstów i pragnę więcej, dużo więcej. Proponuję, byś znalazła sobie betę. Zazwyczaj nie zwracałam uwagi na interpunkcję, ale odkąd mam opowiadanie i dość fajną betę, zaczełam na te wszystkie kropki i przecinki zwracać uwagę. Niestety, zaczęło mnie naprawdę to kuć w oczy. Zdania są źle zapisane.
    Mam nadzieje, że nie będziesz zła za te słowa, mam nadzieję że nie jesteś na mnie obrażona. Ale myślę, że lepsza jest szczera krytyka, niż fałszywa prawda, czyż nie? Publikujesz tekst tutaj po to, by innni mogli to poczytać i skomentować :) Czekam z niecierpliwością na następny, bo coś czuję że będzie warty przeczytania. I przepraszam za to, że tak zwracam uwagę na interpunkcję a ja sama ignoruję jej zasady - ale po prostu już mi się nie chce wciskac te guziki :P
    pozdrawiam!
    dramione-sztuka-malzenstwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Według tego, co napisałaś - dzisiaj lub jutro nowy rozdział! Jeeej :3
    Tutaj właściwie Muszelka, ale założyłam sobie zupełnie nowe konto, a na nim zupełnie nowe blogi. Dwa różne :D Mam nadzieję, że któryś trafi w twój gust :)
    Czekam bardzo niecierpliwie na nowy rozdział i jeszcze bardziej niecierpliwie na scenę, w której Draco pozna prawdę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Draco mnie strasznie denerwuje! Kiedy w końcu do niego dotrze, że kocha Hermionę? Andrew oczywiście słodki i kochany. Nie mogę się już doczekać rozdziału, w którym dowie się, że ma takiego wspaniałego synka. Świetnie wykreowałaś postacie Blaise'a i Theodora. No i Harry i ta jego miotełka :D.
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i pozdrawiam
    PS Gdybyś potrzebowała bety to ja bardzo chętnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę? Chciałabyś ze mną "współpracować"? Jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa! Gdybyś mogła, podaj mi swoje gg i emaila ok? :) Serdecznie pozdrawiam,
    Devonne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jasne, mój mail to lana81018@gmail.com, a gg to 48470053 :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale pisz raczej na gg :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy dodasz koleją cześć?

    OdpowiedzUsuń
  15. Jej! Jak ja lubie to Twoje opowiadanie. A Draco z pewnoscia nadal czuje cos do hermiony. Jestem ciekawa, dlaczego on od niej odszedl... i mam nadzieje ze hermiona dostanie zaproszenie na slub .mimo wszytsko
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń